W tym wszystkim chodzi po prostu o zwykłą obróbkę termiczną konieczną aby wyrób nie był surowy. Jeśli nie podniesiemy temperatury mięsa do odpowiedniej wartości, będziemy mieli wędzonki uwędzone ale surowe.
Wszystko zależy od naszego smaku. Ci którzy lubią piec w wędzarni mają wyrób nieco suchszy niż byłby parzony ale za to trwalszy i nieco bardziej aromatyczny.
Parzenie trochę pozbawia wędzonki aromatu, co dla jednych jest wadą a dla innych zaletą. Produkty są bardziej soczyste ale na pewno wadą jest krótszy termin ich przydatności do spożycia.
Jest jeszcze jedna, mniej popularna metoda, podobna do pierwszej - pieczenie w piekarniku zamiast w wędzarni. Jest to wygodne bo kontrola nad temperaturą jest o wiele łatwiejsza niż w wędzarni, wystarczy po prostu ustawić termostat. Wyroby mają wszelkie zalety tych podpiekanych w wędzarni. Aby nadmiernie nie wysuszyć towaru, można też na dnie piekarnika położyć niewielkie naczynie z wodą.
Ja stosuję jedno i drugie zależnie od wyrobu. Mięsiwa tylko parzę a kiełbasy różnie, parzę lub piekę. Bardzo fajnie i wygodnie kiełbę piecze się właśnie w piekarniku.
desperos pisze:Jeżeli chodzi o to czy woda wyciąga aromat z mięsa to nie prawda
A czemu woda po parzeniu zawdzięcza swój aromat i posmak? No właśnie temu, co zdążyła "wyciągnąć" z parzonego wyrobu
Trochę aromatu siłą rzeczy musi pozostać stracone ale nie dla każdego musi to być wadą.
desperos pisze:nie można pozwolić na wrzenie wody bo wówczas aromat jest wygotowany.
reflexes pisze:parzyć, nie gotować, bo to duża różnica.
Tak, trzeba pilnować temperaturki. Ja używam tego samego termometru ze szpikulcem co do wędzenia.