Tak anegdotka z ostatniego majówkowego wyjazdu.
W sobotę o godzinie 21 z minutami, leżymy sobie, gotowi do snu w łóżku i coś tam czytamy. Anka mówi, że coś zimno. Patrzę piec się pali ale jakoś dziwnie. Podpalam kuchenkę, ciul, butla pusta. Nic w tym dziwnego, bo chłodno było więc poszło, a zamontowałem ją jeszcze przed wyjazdem na święta. Wcześniej w Adriance zawsze miałem dwie butle. Jedna się kończyła, zapinałem nową, a tamtą przy okazji wymieniałem. W Knausie jest zdecydowanie mniej miejsca i w bakiście tłok więc jedna butla poszła do garażu, no bo przecież butlę można wymienić zawsze i wszędzie. Wiocha w której byliśmy to koniec świata, zawsze myślałem, że tam też są punkty wymiany i .... pewnie są ale najpierw musi być coś więcej niż tylko kemping
. Trudno, wrzucam na tyłek dresy, bluzę na grzbiet, odkręcam butlę i jedziemy jakieś 6 km do pobliskiego Lidzbarka (małe kilkotysięczne miasteczko), bo widziałem tam stacje Lotos Optima i Orlen, a na stacjach przecież zawsze mają. Podjeżdżam pod Lotos, "nie proszę pana, my butli nie mamy w ogóle"
. Kur... myślę wsiadam w auto i jadę na Orlen, a tam jakby ktoś wcisnął replay. Myślę kur..., ja pier.... i pytam gdzie jeszcze można. No tam pan skoczy, taka mała prywatna stacja jest do 22 czynna i tam na 100% mają. Jadę, stoi stojak, jesteśmy uratowani. Wpadamy do kanciapy, facet już prawie w drzwiach gotowy do wyjścia po szychcie, sprawdza w kompie, rano były dwie ale poszły, ja pier... kur.... mać leci ze 3 razy pod nosem. Wsiadam do auta i znowu kur... ja pierd.... ty głupku sam do siebie gadam gdy chciałem sprawdzić gdzie następna stacja, a okazało się, że tel w budzie się ładuje
. Myślę, jadę pomału i szukamy po wiochach gdzie na płocie wisi jakaś tablic "Wymiana butli". Chu... du... i kamieni kupa, bo od Lidzbarka do Piaseczna żadnej wiochy, ale to i tak nie ważne, bo w takich punktach nie przyjmują płatności kartą, a gotówki oczywiście niema gdyż na Lotosie albo Orlenie można płacić kartą
. Wracamy, bierzemy tel i cash ale przy okazji pytamy ciecia na brami gdzie można wymienić butlę, bo w perspektywie mamy wycieczkę w stronę Brodnicy jakieś 25 km. Cieć tłumaczy, że w Lidzbarku jest stacja LPG, butle i chyba gazy techniczne i co prawda tam jest już zamknięte ale siedzie tam drugi cieć na bramie i on butle wymienia 24h. Trochę się waham czy walić od razu na Brodnice ale ciul jadę do Lidzbarka, bo bliżej. Znaleźliśmy miejsce ale ciecia tam ni huhu, nawet budki brak
. Oblazłem firmę, zapukaliśmy do sąsiedniej ale nikt nic nie wie. Myślę kur...ja pier... skopię ci zad ciulu (cieciu) mizerny. Wsiadam do auta już purpurowy ze złości i myślę śpimy w zimnym
. Anka strach w oczach
No więc ojcowsko - małżeńska odpowiedzialność za załogę każe mi jechać w stronę Brodnicy, bo po drodze jest kilka wiosek, jest też na pewno jakiś prywatny CPN a ostatecznie w Brodnicy kilka stacji benzynowych wiec musi się udać. Przejeżdżamy pierwszą wiochę ale jest już godzina 22.30 więc ciemno wszędzie, głucho wszędzie nawet psy już śpią. Druga wioch znowu replay
. Trzecia wiocha (połowa dorgi do Brodnicy), jest nadzieja, bo chociaż oświetlona więc jest większa szansa wypatrzeć tą upragnioną tablicę na płocie. Przejeżdżamy obok tego prywatnego CPNu ale tam też psy dupami szczekają. Jadę dalej i nagle kątem oka widzę na płocie tablicę z rysunkiem butli. Kijanka driftem zawraca w najbliższym możliwym miejscu i podjeżdżamy pod chałupę. Ciemnio we wszystkich oknach, myślę albo pojechali na majówkę (w sumie logiczne
) albo śpią. Jak śpią to mogą się wkur.... że pukamy przed 23 ale myślę, jak będą bić to będę się bronił, bo mam przecież przy sobie piękna, niebieską, pustą jedenastkę z Gaspolu
. Miły pan otwiera i nawet chyba jeszcze nie spał ale mówi, że to nie u niego ale u sąsiada. Znowu replay, w oknach ciemno wiec myślę albo pojechali na majówkę (w sumie logiczne
) albo śpią. Jak śpią to mogą się wkur.... że pukam przed 23 ale myślę, jak będą bić to będę się bronił, bo mam przecież przy sobie piękna, niebieską, pustą jedenastkę z Gaspolu
. Otwiera równie miły pan i mówi, że spoko ino się ubierze. Idziemy przez podwórko, w ciemnościach przy latarce z telefonu, gdzieś między betoniarką, starą, zardzewiałą dwukółką i budą dla psa (na szczęście bez lokatora) stoi taki mini stojak na 4-6 butli. Strach mnie obleciał, bo mało tego i pewnie się zaraz okaże, że wszystkie puste, ale pan pyta "z kołnierzem czy bez?"
. Myślałem, że dam mu buziaka, bo w Knausie z kołnierzem wchodzi ciężko i trzeba kombinować, a bez pasuje idealnie, ale gdzież bym śmiał o niej marzyć. 15 minut później znowu było ciepło a cała rodzina poszła grzecznie spać. Wszystko to przy temperaturze może z 5 stopni i strugach rzęsistego deszczu. Ja w piżamce i dresiku, dobrze, że chociaż buty założyłem, a nie kroksy (no bo przecież na chwilę), bo na bank bym to odchorował.
Wniosek i nauczkę z tej historyjki mam taką. Wyjazdy w sezonie grzewczym tylko z dwiema butlami, chociaż zapasowa 2-3 kg żeby przetrwać noc. Ja nawet miałem 3 kg ale poszła na przyjemności czyli do grilla
. Od teraz dieta bezgrillowa