Re: Żegnajcie jednorazowe naczynia.... :-(
: wtorek, 30 paź 2018, 12:42
Problem z PETami u nas ma podłoże ekonomiczne.
Zobaczcie, że kolejny raz ekologia i ekonomia idą w parze.
Pokażę wam podejście ekonomiczne do ekologii: pracuje w branży motoryzacyjnej (fabryka samochodów). Pewnie nie tylko w takim zakładzie ale i innych jest problem z wymuszonym dbaniem o własny interes i markę.
Sytuacja taka...
Dostarczane są opony dajmy na to, trafiają na auto. O ile nic ciekawego się nie wydarzy auto trafia do salonu, klienta i opony pracują.
Ciekawa sprawa jest z oponami z tzw "testówek". Kilka aut w ciągu doby jedzie na dłuższe testy drogowe w prawdziwym ruchu, autostradzie itd. takie egzemplarze robią ok 50-80 km (reszta 2-3km).
Testówki po powrocie mają zmieniane koła.
Zgadnijcie co się z nimi dzieje... Tak, utylizacja!
Podobnie jest gdy np podczas przejazdu na parking z linii produkcyjnej wbije się wkręt, śrubka, no zdarza się... Nikt takiej opony nie naprawia - utylizacja.
Zmiana modelu bieżnika, sezonu a na magazynie kilkadziesiąt sztuk? Utylizacja!
Były pytania, propozycje pracowników, żeby można było odkupić po symbolicznej kwocie takie gumy ale i inne części wycofane z powodu drobnych wad (rysa na lampie, otarcie na feldze...).
Wiecie jaka jest odpowiedź?
"Nie ma takiej możliwości, ponieważ obsługa systemu sprzedaży niepełnowartościowych części jest droższa niż utylizacja...." No ręce opadają!!!
Podobnie jest z butelkami PET, szklanymi bezzwrotnymi, kubeczkami na śmietanę czy kartonami z mlekiem.
Nad ekologię stawiana jest ekonomia.
Kraje zachodnie tak jak Neeken pisze już to chyba zrozumiały, ludzie tam trochę inaczej myślą. Nasza mentalność zbiorowa jeszcze pewnie długo będzie ślepa na takie działania.
A przecież w perspektywie to tylko kwestia wyrobienia nawyków u samego siebie a ekonomia zacznie sprzyjać po pewnym czasie.
Paradoksalnie temat ekonomii ekologicznej najszybciej i najlepiej przyswoili ....no... "żule".
Wiedzą, że żeby "przeżyć" trzeba segregować, sprzątać, oddawać do utylizacji odpady. Ekonomia ekologicznego życia w czystej formie.
Zobaczcie, że kolejny raz ekologia i ekonomia idą w parze.
Pokażę wam podejście ekonomiczne do ekologii: pracuje w branży motoryzacyjnej (fabryka samochodów). Pewnie nie tylko w takim zakładzie ale i innych jest problem z wymuszonym dbaniem o własny interes i markę.
Sytuacja taka...
Dostarczane są opony dajmy na to, trafiają na auto. O ile nic ciekawego się nie wydarzy auto trafia do salonu, klienta i opony pracują.
Ciekawa sprawa jest z oponami z tzw "testówek". Kilka aut w ciągu doby jedzie na dłuższe testy drogowe w prawdziwym ruchu, autostradzie itd. takie egzemplarze robią ok 50-80 km (reszta 2-3km).
Testówki po powrocie mają zmieniane koła.
Zgadnijcie co się z nimi dzieje... Tak, utylizacja!
Podobnie jest gdy np podczas przejazdu na parking z linii produkcyjnej wbije się wkręt, śrubka, no zdarza się... Nikt takiej opony nie naprawia - utylizacja.
Zmiana modelu bieżnika, sezonu a na magazynie kilkadziesiąt sztuk? Utylizacja!
Były pytania, propozycje pracowników, żeby można było odkupić po symbolicznej kwocie takie gumy ale i inne części wycofane z powodu drobnych wad (rysa na lampie, otarcie na feldze...).
Wiecie jaka jest odpowiedź?
"Nie ma takiej możliwości, ponieważ obsługa systemu sprzedaży niepełnowartościowych części jest droższa niż utylizacja...." No ręce opadają!!!
Podobnie jest z butelkami PET, szklanymi bezzwrotnymi, kubeczkami na śmietanę czy kartonami z mlekiem.
Nad ekologię stawiana jest ekonomia.
Kraje zachodnie tak jak Neeken pisze już to chyba zrozumiały, ludzie tam trochę inaczej myślą. Nasza mentalność zbiorowa jeszcze pewnie długo będzie ślepa na takie działania.
A przecież w perspektywie to tylko kwestia wyrobienia nawyków u samego siebie a ekonomia zacznie sprzyjać po pewnym czasie.
Paradoksalnie temat ekonomii ekologicznej najszybciej i najlepiej przyswoili ....no... "żule".
Wiedzą, że żeby "przeżyć" trzeba segregować, sprzątać, oddawać do utylizacji odpady. Ekonomia ekologicznego życia w czystej formie.