Romlas pisze:No to trochę jest jak na nasze realia.
Zgadza się ale poza jazdą po mieście były też różne wycieczki i trasy, czasem po 150km w jedną stronę.
Tylko raz miałem awarię która zakończyła jazdę. Pękł pasek napędowy ale na szczęście jakieś 20km od Radomia. Powrót na holu za motocyklem
Romlas pisze:Myślę że większy skuter byłby wygodniejszy z dozą pragmatyzmu.
Skutery jak wszystkie inne sprzęty mają wady i zalety. Moim zdaniem do miasta nadają się lepiej niż jakikolwiek motocykl a jeździłem kilkoma po mieście. Tylko mówię o skuterach w normalnym rozmiarze a nie o tych wielkich lochach
Takie moje przemyślenia
Motocykl w żaden sposób nie chroni przed warunkami atmosferycznymi a jak ktoś jeździ codziennie do pracy, sklepu itd. to wiadomo, że różne warunki się trafiają. Nawet ten mój obecny mały chinol w miarę dobrze chroni buty i nogawki przed umiarkowanym deszczem i wodą spod kół auta jadącego przede mną. Na moto to już miałbym wszystko mokre i nadające się tylko do zmiany.
Szyby nie mam więc góra moknie ale tu problem znikomy bo kurtka i wio, można śmigać. Latem cienizna a jesienią i wiosną coś grubszego.
Można też motocyklem jak zła pogoda ale trzeba się ubierać a to jak dla mnie ogromna wada bo nie mam czasu na takie kombinacje przed wyjazdem z domu i po przyjeździe do roboty. Chociaż jeżdżąc skuterem czasami jak jest spory deszcz, ubieram kombinezon jednoczęściowy z Lidla. Zarąbisty jest bo nieważne jak mocno pada i jak bardzo pryska na mnie spod kół samochodów, zawsze jestem suchy. Ten skafander zawsze wożę w schowku pod kanapą więc nie mam problemu, że zacznie padać a akurat nie mam go przy sobie. Nieraz zakładałem go na przystanku gdy deszcz wzmógł się za bardzo. Chwila postoju i dalej jadę suchutki.
Druga sprawa to schowki i płaska podłoga pod nogami. Zakupy to żaden problem, trochę pod kanapę, do plecaka a reszta w reklamówce między nogami i całkiem pokaźne zakupy można przewieźć. Zgrzewka mineralnej a nawet dwie też nie robi problemu. Zdarzyło się nawet wieźć dwie zgrzewki browaru w puszkach ale to już z nogami musiałem kombinować. Miny kierowców bezcenne
W moto mam kufer ale to nie to. Jakieś możliwości przewozowe daje ale przy skuterze wymięka. Torba magnetyczna na bak też jest i to duża. To się nadaje w turystykę a nie do miasta.
A jeśli chodzi o samą jazdę to w mieście napęd bezstopniowy bije na głowę częstą zmianę biegów na moto. O ile w trasie i w jeździe dla "jednośladowej przyjemności" nie widzi mi się wcale jazda skuterem to w mieście odwrotnie, motocyklem. To co daje moto na krętych winklach i jest to przyjemnością w mieście dla mnie jest utrapieniem. Brak zmiany przełożeń w miejskich korkach jest super, widzisz lukę, odkręcasz manetę i wio. To jest po prostu do tego stworzone a skrzynia w motocyklu wymusza pewien sposób jazdy i zmiany przełożeń co nie bardzo pasuje do szybkiego śmigania w godzinach szczytu.
Na moto fajnie jeździ się po mieście nocą ale to już okazjonalna jazda wyłącznie dla funu a nie codzienność
Drednot pisze:Nie chodzi mi o żadne ekstremalne jeżdżenie tylko tak żeby każdą dróżkę w okolicy zwiedzić - tak jak Stachu_gda?
Z tego co wiem, Michał nie jeździ w terenie a po asfalcie i nie chodzi mu o przełajowe leśne odcinki tylko o zwykłe -choć świetne krajobrazowo- Kaszubskie szosy.
Jeśli piszesz o terenowej 125-ce to będą to głównie ostre dwusuwy a chyba to Cię nie interesuje. Po w miarę płaskich leśnych dróżkach, ścieżkach, na zadupiu i na polnych drogach zupełnie przyzwoicie spisze się każdy sprzęt o "normalnej" konstrukcji klasycznego motocykla i z klasyczną pozycją za kierownicą. A takie sprzęciki można znaleźć w klasie 125 wśród czterosuwów do normalnej jazdy bez szaleństw. Ewentualnie zmienić opony na trochę ostrzejsze.
Jeśli chciałbyś jeździć po jakichś pagórkach albo na przełaj to trzeba by się rozejrzeć za sprzętem bardziej w teren. Bardzo fajne są starsze Yamahy np. DT80, DT125 które do takiej jazdy się nadają.
Romlas pisze:Ale chińczyka nie trza się bac, tylko kupić takiego z dobrej montowni
Dokładnie, Romlas dobrze gada. Nie jest tak, że wszystko co Chińskie jest złe. Oni wszystko produkują w różnych wariantach jakościowych. To jest tak, że ile chcesz zapłacić tyle zapłacisz, tyle, że otrzymasz towar o adekwatnej jakości. Różni importerzy mimo podobnej oferty motorków mają sprzęty o zupełnie różnej jakości. Nie chce mi się już przytaczać przykładów skuterów jakie rozbierałem ale różnice są ogromne i to nie tylko w wykonaniu silników ale nawet w jakości plastikowych obudów, nie mówiąc już o spawach ramy a wiadomo jak jest to ważne.
Osobiście doszedłem do takich wniosków, że najlepiej od razu po zakupie pożegnać się z autoryzowanym serwisem i przeglądami, mimo utraty gwarancji. To co oni zwykle robią to szkoda słów.
Po zakupie chinola dobrze jest go rozebrać żeby poprawić fabrykę. Zawsze będzie coś do zrobienia, czasem niedbale zrobiona wiązka elektryczna, czasem zwykłe dokręcenie śrub jak należy. Lepiej poprawić to i owo niż stanąć w trasie jak ja kiedyś bo mi pękł pasek marnej jakości.
Kto nie czuje się na siłach może zaprowadzić sprzęt do dobrego mechanika motocyklowego.
Przede wszystkim chinole mają z reguły słabe opony na które trzeba uważać no i w skuterach nieszczęsne paski napędowe, rolki wariatora czy okładziny sprzęgła odśrodkowego. Po zakupie skutera dobrze jest od razu wymienić pasek na porządny firmowy a reszta wyjdzie albo nie wyjdzie "w praniu"
Na ten temat można by grubą książkę napisać ale chinole ogólnie nie są złe, tylko trzeba znać ich słabe strony.