Romlas pisze:Oj Rafalski, na moje to źle kombinujesz.
Paweł u Ciebie w "wadze ciężkiej" to całkiem inna sprawa
Romlas pisze:Niehamowana przyczepa będzie pchała jeszcze mocniej i też popchnie zestaw.
Przyczepa zawsze popchnie zestaw ale chodzi tu o zatrzymanie się bez przygód w razie mocniejszego hamowania. Niehamowana przyczepa będzie pchała zestaw podobnie jak ta na zablokowanych kołach. Różnica taka, że koła toczące się jadą prosto a zablokowane suną jak im pasuje nie zawsze tak jak byśmy chcieli. Najskuteczniejsze hamowanie jest na granicy blokady kół ale kiedy jeszcze się toczą a nie w momencie zablokowania. W budzie z hamulcem na bardzo śliskiej nawierzchni koła łatwo i szybko przekroczą granicę przyczepności. Wtedy zamiast przyczepy która spokojnie, prosto toczy się i zwalnia za hamującym (z użyciem ABS-u) autem będziesz miał na haku nieprzewidywalne "sanki" czyli budę sunącą na zablokowanych kołach która w każdej chwili może stanąć bokiem lub inaczej świrować.
Hamulec w przyczepie na śliskiej nawierzchni działa zero-jedynkowo czyli buda albo się toczy albo ma zablokowane koła. Mówię tu o nagłym hamowaniu podczas którego hamulec najazdowy konkretnie zadziała w przyczepie a w aucie uaktywni się ABS. Nie chodzi o powolne, łagodne zwalnianie.
Wiadomo, że na zachowanie przyczepy będzie też miał wpływ stan hamulców i ich regulacja ale nie wchodźmy w szczegóły.
Taka ciekawostka.
W grudniu ubiegłego roku jadąc do Stacha_gda z eNką na haku, gdzieś na trasie stanąłem na CPN-ie. Na parkingu obok stacji była warstwa śniegu a pod nim trochę lodu. Postanowiłem trochę się pobawić i właśnie stąd takie moje obserwacje. Sprawdziłem jak zestaw hamuje i byłem trochę zawiedziony zachowaniem przyczepy z hamulcem. Robiłem nagłe hamowania na prostym i na łuku. Nie robiłem co prawda próby z blokadą do cofania ale zachowanie przyczepy na mój rozum powinno być inne, lepsze.
Robiłem też inną próbę, jadąc po łuku raptownie dodawałem gazu wprowadzając auto (tylny napęd) w lekki poślizg. To było ryzykowne bo tak jak myślałem, zestaw chciał się "złożyć". Nie było jednak tragedii i dało się głównie pedałem gazu i trochę kierownicą normalnie kontrolować poślizg. Ale przyczepa wtedy nie hamowała, toczyła się normalnie za samochodem jedynie próbując lekko zamknąć scyzoryk
Po tych próbach najbardziej bałbym się hamowania na łuku z zablokowaniem kół przyczepy. Samochód z ABS-em będzie dzięki niemu hamował jadąc po łuku a przyczepa "pożegluje" na zewnątrz zakrętu po wypadkowej, pociągając za sobą auto.
Zachęcam każdego do takich prób przy małych prędkościach a jak ktoś już się bawił niech opisze swoje doświadczenia, ciekawy jestem czy się jakoś pokrywają
Romlas pisze:Na kiepskich oponach w kempingu jedyne co bym zrobił to delikatnie poluzował linkę od hamulcy żeby nie zablokowały kół całkowicie. Na dobrych oponach szkoda zawracać sobie głowę.
Zablokowane koło niezależnie od rodzaju i stanu założonej opony zachowuje się tak samo, po prostu się ślizga. Nie da się tak poluzować linki żeby mieć pewność, że nie dojdzie do blokady bo warunki zmieniają się momentalnie i nie dostosujesz naciągu idealnie.
Jak dla mnie hamulec jest zimą potrzebny ale do jazdy po umiarkowanie śliskich drogach. Na odcinkach ekstremalnie śliskich wolałbym mieć możliwość jego odłączenia.
Romlas pisze:I tu rola kierowcy jest taka żeby jechać tak żeby w poślizg nie wpaść, a nie taka żeby umieć z niego wyjść.
Z pierwszą częścią się zgadzam, trzeba jechać tak aby minimalizować ryzyko poślizgu.
Z drugą się zupełnie nie zgadzam, kierowca musi umieć radzić sobie z różnymi poślizgami jednocześnie do nich nie doprowadzając. To właśnie znajomość zachowania naszego auta w różnych poślizgach pozwala ich unikać. Ktoś kto jeździ panicznie bojąc się poślizgu i nie ma o nim żadnej wiedzy stwarza zagrożenie bo w razie czego po prostu sobie nie poradzi. Niestety u nas na kursie nie uczą jak wyjść z sytuacji "podbramkowej" tylko odwrotnie, wpajają strach przed poślizgiem. O tym pisał już Zasada w latach 70-tych i sprawa jest ciągle aktualna
Trochę odbiegając od tematu. Moim zdaniem każdy kto zamierza jeździć zimą z przyczepą powinien jak tylko spadnie śnieg pojechać na jakiś duży parking i poćwiczyć. Sprawdzić jak zachowuje się jego zestaw w różnych sytuacjach, hamowania czy poślizgu. Bez tego każda sytuacja na drodze będzie zaskoczeniem i może skończyć się źle.
Ja taki trening robię sobie co roku ale bez przyczepy, samym autem. Po okresie letnim człowiek trochę zapomina, zmienia pewne nawyki na "letnie" i dobrze jest na jakimś placu przypomnieć sobie zimowe zachowania samochodu. Podobnie jest gdy wiosną wsiadamy na motocykl, potrzeba trochę czasu żeby się "wjeździć"