Ja w wolnych chwilach od jakiegoś czasu gmeram przy temacie montażu lodówki, nie mam łatwo
(tzn. idzie chu*owo
) Muszę mocno nakombinować się z kratkami lodówki z racji posiadania dużego kufra (od enki). Dodatkowo, okazało się że rurka kominka jest za krótka. Po objechaniu wszystkich sklepów w okolicy dosztukowałem coś tam, już zadowolony montuję próbnie... i du*a. Pękła mi ta blaszka łącząca rurkę kominka z płaską blachą przyklejaną do ściany przyczepy. Muszę przyznać, że została wykonana wyjątkowo delikatnie, czytaj kiepsko. Czekam na nową rurkę aluminiową, jak już tak się słało że muszę składać z części, to dam normalnie dłuższą rurkę, przy okazji przesuwając kominek delikatnie tak, aby nie kolidował z kufrem. Do tego wszystkiego się rozchorowałem, i ledwie łażę, ale robota sama się nie zrobi
Ogólnie przeciąga się, dużo czasu straconego, ale się nie spinam i po pracy albo w weekendy po trochę coś tam montuję.
Ale ale, nie o tym miałem mówić kochani - relacja z lodówki będzie, ale nie spodziewajcie się rewelacji.
Chciałem dziś napisać o czym innym - mianowicie o lokalizacji wielozaworu gazu oraz o rodzaju przewodów gazowych użytych w instalacji. Część z Was montuje go w kufrze, a część w szafce. Jak u siebie składałem gaz, to oczywiście każdy zachwalał swoje rozwiązanie, ci co mówili że montować w szafce tłumaczyli jaka to wygoda, itd. itp. Po zimowym sezonie, chciałem wszystkich remontowiczów przestrzec przed takim rozwiązaniem jakie ja przyjąłem, czyli przed zaworami w kufrze - ale uwaga - nie chodzi o wygodę korzystania, bo szczerze mówiąc dla mnie wygodniejszy jest zawór w kufrze i więcej miejsca w szafce, a jak stoję na kempingu to nie odłączam odbiorników gazu po użyciu skoro mam wszystko dobrze poskładane.
Otóż, kiedy na stęszewsko-ciechociński listopadowy weekend wybierałem się z przyczepą, był mróz, dodatkowo bardzo wilgotne powietrze (mgła). Mieszkam pod lasem, i u mnie to nie jest nic rzadkiego. Przezornie, przed wyjazdem stwierdziłem że sprawdzę działanie Trumy - i okazało się, że zawór gdzieś zamarzł w środku (dzisiaj po rozebraniu kurka wiem, że chyba musiała się zebrać wilgoć / lód na powierzchni plastikowej kurka w środku). Dopiero ogrzanie go opalarką pozwoliło przekręcić pozycję kurka w pozycję "on". Tak po prostu kurek się obracał ale nie otwierał gazu. Sezon zimowy jakoś dojeździłem.
Po tych przejściach, postanowiłem że zawór przenoszę do szafki, gdzie może i jest w zimie zimno, ale na pewno sucho. Dzisiaj po wyjęciu wielozaworu okazało się, że nadal "nie bangla" kurek trumy. Nie wiedząc czego się spodziewać, siłowo go ściagnąłem, w środku żadna rewelacja ani wyższa technika
Uwaga - po złożeniu zawór zaczął działać. Szczerze mówiąc nic poza przedmuchaniem nie robiłem. Asekuracyjnie pod niepewny kurek podepnę kuchenkę - aby w razie "w" nie zamarznąć w zimie ani żeby chmielowe przetwory w lodówce się nie zepsuły
Gdyby kogoś spotkała taka przygoda w terenie jak mnie - niech nie próbuje żadnych siłowych metod, a delikatnie acz sukcesywnie podgrzewa zawór. Taka moja rada
Również odradzam kombinowanie typu obcążki / kombinerki itd. - to nic nie da.
Druga rzecz - połączenia RST/RVS po zimie zaczęły korodować. Szkoda żeby zawór docelowo "zdechł". Dzisiaj poszedł do szafki.
Jednocześnie wydaje mi się, że w kufrze zapiekankowym nie miałbym problemu z zamarznięciem - tak zawór miał lepszą wentylację, bo "wisiał" na płaskowniku aluminiowym, a w kufrze od "enki" był zamontowany wprost na ścianie po której spływała po opadach woda. Dlatego myślę, że takie rozwiązanie kufrowe może mieć sens w niektórych sytuacjach, ale już nie będę próbować.
Sprawa druga. przenosząc zawór do szafki nie chciałem kombinować z nową rurką miedzianą do Trumy (tak aby wchodziła w szafkę od spodu), ani też nie chciałem łączyć przewodu gazowego do Trumy z kawałków. Stąd decyzja - miedź poszła na śmietnik, połączenie kufra-szafka i szafka-truma jest na przewodach FARO. Nie wychodzi specjalnie drożej, a muszę przyznać, że układa się łatwo. Wszelkie połączenia robi się identycznie jak na miedzi, nie jest to więc jakiś patent gdzie trzeba w każdym możliwym przypadku kupować nietypowe drogie połączenia. Jeśli będzie to równie trwałe jak łatwe w układaniu - to warto było. Dziękuję Rafalskiemu za przekonanie mnie do FARO, jeśli jednak gdzieś na kempingu w środku nocy wylecę w powietrze, to do niego idźcie z pretensjami
To tyle na dzisiaj. Fotki z lodówki i nowej instalacji gazowej będą potem jak się skończy wszystkie prace, na razie nic nie daję żeby Wam wyostrzyć apetyty