Wyjazd w Bieszczady, na łączkę Bernarda, gdzie nie ma 220V wymusił zakup ładowarki do akumulatorków od aparatu, latarek, radia przenośnego (chodzi o akumulatorki AA lub AAA).
I tak zakupiliśmy oto taką za 19PLN z wtyczką na gniazdko zapalniczki, ale z możliwością ładowania z portu USB (zmieniamy tylko kabel przyłączeniowy który jest w zestawie):
- Ładowarka z 12V i USB akumulatorków AA i AAA
Dziś jesteśmy już po dwutygodniowym wyjeździe i mogę śmiało polecić ładowarkę.
Ładowarką można ładować baterie parami (min 2 szt lub max 4 szt) ładowarka w pierwszej fazie rozpoznaje czy akumulatorki są sprawne (testowanie = dioda świeci na żółto), następnie jeśli jest coś nie tak dioda miga na czerwono, jeśli jest wszystko w porządku zaczyna się ładowanie i dioda świeci na czerwono, po naładowaniu rozłącza prąd a dioda świeci na zielono.
Dwa tygodnie bez prądu pozwoliło nam przetestować nasz żelowy akumulator
http://www.fanklub-niewiadowek.com/forum/viewtopic.php?f=36&t=6749&start=64 w zestawie z zastosowanymi żarówkami LED
http://www.fanklub-niewiadowek.com/forum/viewtopic.php?f=36&t=6749&start=73 i innymi odbiornikami.
Po powrocie do domu spodziewałem się że akumulator będzie padnięty poniżej 11V i będę musiał go doładować, w końcu dwa tygodnie używaliśmy prądu do pompki wody, oświetlenia wewnętrznego i zewnętrznego, ładowania czterech smartfonów, baterii do aparatów i latarek i czasowo włączaliśmy wentylatorki lodówki. Bardzo się zdziwiłem gdy zapiąłem miernik na akumulator po dwutygodniowych wojażach który wskazał że ma napięcie 12,8V, po podłączeniu całego obciążenia przyczepy spadło na 12,4V, to uświadomiło mi że dużą robotę robią tu żarówki LED których w poprzedniej przyczepie "zapiekance" nie miałem i tam z tym samym akumulatorem tak dobrze nie było.
Podczas gdy montowałem dwa miesiące temu kółko pompowane
http://www.fanklub-niewiadowek.com/forum/viewtopic.php?f=36&t=6749&start=93 byłem pełen optymizmu i zachwycałem się jak świetnie się przepycha na nim przyczepę po podwórku.
Pod koniec naszych dwutygodniowych wojaży czar prysł, bo w Diablej Górze chcę podpiąć przyczepę a tu okazuje się że nie ma w kółku powietrza, na tyle mnie to zdenerwowało że nie sprawdzałem nawet jaka była tego przyczyna, a dziś na swoje miejsce wróciło stare pełne kółko z którego nie ma co uciec