No to mamy kolejny kroczek do przodu który jest krokiem do tyłu czyli demolki ciąg dalszy.
Start prac był ok 22:00 na działkach pusto więc odrobina młotkowania nikomu nie przeszkadza...
nawet ochronie.
O dziwo wszystkie śruby i wkręty poza kilkoma puściły bez większych problemów lub z delikatnym działaniem udaru wkrętarki.
Na początek szafa.
Da się ją wyjąć tylko przez okno.
Pogoda była urocza...
Ale jedziemy dalej z tematem...
Na zdjęciu poniżej Ania wskazała:
"Kolorowe przewody to wejście prądu do przyczepy a czarne zacieki to wejście wody".
Wyrka są do całkowitej odbudowy a ich demontaż przypominał rwanie grzybów z leśnej ściółki co niestety nie wróży dobrze stanu podłogi.
Powietrza coraz więcej...
Oraz pierwsze ustalenia.
Zostawiamy jednak zlew i kuchenkę Cramera. Kuchnia pewnie będzie w większości czasu przykryta blatem
bo w sezonie letnim w większości gotujemy na zewnątrz, ale skoro ładna jest więc jeśli będzie sprawna to zostanie.
Kuchnia będzie stała równolegle do ściany od strony drzwi. Wyrko zostanie zwężone to wymiarów takich jak w zapiekance.
Na przeciwko wejścia będzie kabina z reaktorem i może prysznicem i obok niej (w stronę tyłu budki) szafka pomocnicza na wysokość identyczne ze stołem.
Truma będzie na ścianie kibelka i w ten sposób kominem i odejściem trumaventa na dwie strony oddawać ciepło w samej łazience.
Małe łóżko i stolik zostają pod odbudowie chyba bez większych zmian poza tym że fronty będą prawdopodobnie przesuwanymi drzwiczkami.
Ponieważ rezygnujemy z wysokiej szafy to zastanawiamy się nad przedłużeniem/pogłębieniem górnej półki nad małym łóżkiem od ściany do linii drzwi.
Muszę usiąść i zasymulować jak często bym walił się w czerep podczas wstawania;).
Najazd też dostał WD40 plus silikon na suwadło i zaczął się lekko ruszać. Z oporem ale dało się go wcisnąć do 2/3 po czym sam wrócił do położenia wyjściowego.
Więc jest szansa że po rozbiórce i polerce suwadła moooże obejdzie się bez kosztów.