Prace posuwają się do przodu, od zeszłego tygodnia codziennie działam przy przyczepie. Założyłem najazd i przyciągnąłem wieloryba pod dom bo na działce nie ma jak dłubać. Chcąc zdążyć przed majówką zaplanowałem tylko najpotrzebniejsze sprawy czyli montaż Trumy i lodówki i jako takie ogarnięcie przyczepy. Oczywiście jak to bywa, plany co robimy a czego nie ruszamy zmieniały się codziennie.. aż do wczoraj kiedy okazało się, że bez konkretnego remontu się nie obejdzie. Ale po kolei..
Zregenerowany najazd pracuje dobrze, zupełnie inaczej niż wcześniej. Tylko jakoś dziwnie zaciągał się ręczny ale okazało się, że zapieczony jest ten cylinder ze sprężyną i w ogóle się nie wciska. Napuściłem do środka odrdzewiacz i ścisnąłem go na prasie kilkanaście razy żeby się rozruszał a na koniec przelałem starym olejem silnikowym bo inaczej nie da się nasmarować jego wnętrza. Teraz działa jak należy i nareszcie mam ręczny jak trzeba.
Zamontowałem adaptery od Robcia. Było trochę roboty z prostowaniem krzywych podpór ale jakoś poszło, wyczyściłem też śruby i nasmarowałem, chodzą elegancko. Z ciekawości zmierzyłem rozstaw podpór przed i po montażu, wychodzi 25 cm różnicy a to całkiem sporo. Było około 117 a jest 142 cm.
Ogołociłem przyczepę ze wszystkich zewnętrznych dupereli czyli lamp, rączek, klinów, itp.
Demontując tylne lampy trochę się wkurzyłem, ktoś założył je bez jakiegokolwiek uszczelnienia. Nie dali nawet zwykłego silikonu..
Nasza 132 miała kiedyś lampy inne niż ma większość wielorybów jakie widziałem, bo takie same jak w zapiekance. Przez duże otwory musiała lać się woda a to wiadomo, zwiastuje kłopoty. Zajrzałem pod wykładzinę w okolicach lamp a tam wilgoć i zapach stęchlizny. Wykładzina była na filcowym podbiciu czy coś w tym stylu i to wszystko pięknie nasiąkło.
Zapadła cisza, kwadrans do namysłu i decyzja - rwiemy wszystko do gołego laminatu. Jak już robić to raz a porządnie
Tylko ta niepewność, czy uda się wyrobić w miesiąc.
Potem demontaż mebli, zacząłem od pozbycia się przewodów z bakisty. Widok instalacji elektrycznej mówi sam za siebie, totalne druciarstwo, podłączone na jakichś przedłużaczach, i spięte na odwal się.
Brak jakiegokolwiek zabezpieczenia bo wymieniono gniazdo na nowe a ono nie ma tych szklanych rurkowych bezpieczników tak jak oryginalne.
Demontując szafę wziąłem się za przymiarkę Trumy. Odbiłem unilam od frontu, udało się go prawie nie uszkodzić i wyciąłem ramkę wzmacniającą z listewek.
Szafa w 132 nie jest tak dobrze przystosowana do montażu ogrzewania jak ta w eNce. Tutaj szafa jest trochę szersza i drzwi zachodzą bardziej do dołu więc trzeba trochę rzeźbić. Przymierzając obudowę pieca okazało się, że luz w szerokości idealnie zapełni dołożona w pionie listewka, wycięta przed chwilą.
Dołożę ją od strony łóżka żeby trochę odsunąć piec, niby niedużo ale zawsze coś. Piec będzie zamontowany zaworem z prawej strony a rura spalinowa będzie szła po lewej stronie szafy.
Najdłużej zastanawialiśmy się nad tym czy robić kibelek. Kupiłem co prawda jakiś czas temu sraczyk ale cały czas nie byliśmy pewni czy chcemy poświęcić małe łóżko na korzyść kabiny do medytacji
Ostatecznie będziemy robili kibelek, w planach jest kabinka zrobiona z poliwęglanu komorowego zmontowana po stronie kuchni, zamiast małego łóżka. Kabina będzie zachodzić na trochę ponad połowę szerokości przyczepy, siedzisko po stronie drzwi zostanie tylko trochę je przerobię. Zrobiłem przymiarkę kibelka i wygląda to dość obiecująco. Co prawda w kabinie nie będę się miał jak wyprostować ale tragedii nie ma. Tu docelowo będzie stał sraczyk:
Na początku miałem w planach zrobić kabinę tak jak są zrobione niewiadowskie mebelki, szkielet kryty unilamem. Był też pomysł użycia jakiejś cienkiej płyty czy sklejki ale w końcu zdecydowałem się na poliwęglan jako lekki i wytrzymały.