Miron EZD pisze:Żeby nie było, zamieszczam zdjęcia palnika.
Miron, dzięki za dokładne fotki. Jeszcze nie brałem się za kuchenkę, może dzisiaj powalczę.
Tymczasem dokończyłem montaż pieca. Zostało podłączyć gaz, iskrownik i można odpalać. Rurę kominową musiałem skrócić bo w zestawie dostałem dość długą. Żeby dobrze ją dopasować, polecam ściągnąć z niej rurę osłonową i każdą docinać osobno. O wiele łatwiej jest dobrze uformować wydech.
Rura dopasowana, na razie bez osłony:
Połączenie z piecem oczywiście z wykorzystaniem nowej uszczelki. Wymieniłem też śrubkę dociągającą obejmę. Była objechana i na krzyżak więc nie dałoby się jej porządnie dokręcić. Dałem dłuższą z łbem sześciokątnym o do tego nakrętkę kontrującą. Polecam takie rozwiązanie, nic się nie poluzuje.
Montaż ukończony, wszystko na miejscu, rura spalinowa trzyma się na trzech obejmach. Oczywiście były pewne problemy z dopasowaniem obudowy pieca, ten nowszy typ gorzej się zakłada niż starszy, kanciasty. Uchwyty nie trzymają pewnie, szczególnie, że mamy do czynienia z szafą krzywą jak cała przyczepa
Na fotce, po lewo od radia widać mały gadżecik - miernik napięcia i poboru prądu. Przyda się taki bajer, który podpatrzyłem swego czasu u Naal'a.
Jeszcze jeden bajer, tuż nad piecem po prawej stronie widać czerwony guziczek. Jest to włącznik generatora iskry, takiego jak Stachu montował. Koniec z głośnym pstrykaniem przy odpalaniu pieca
Super wygodne urządzenie. Koszt śmieszny w porównaniu do oryginalnego iskrownika Trumy, jakieś dwie i pół dychy, z tego co pamiętam. Dodatkowo iskrownik zasilany jest napięciem 12V z instalacji przyczepy więc odpada wymiana baterii. W razie awarii albo braku prądu, zawsze można podłączyć oryginalny iskrownik i odpalić piec po staremu. Urządzonko będzie zamontowane we wnętrzu szafy, nie na podstawie pieca jak jest w oryginale.
Pierwsza przymiarka lodówki do szafki kuchennej. Pasuje nieźle, ideału się nie spodziewałem po tej reanimowanej szafce. Tutaj również widać czerwony guziczek, lodówka a jak dobrze pójdzie także kuchenka będą odpalane za pomocą identycznego iskrownika jak piec.
Z tą szafką były jaja. Machery w Niewiadowie wiercąc otwory dla śrub łączących budę z ramą, nie zastanowili się gdzie wypadną łby śrub. Jeden z nich wypadł dokładnie pod szafką kuchenną, w połowie jej szerokości... A ja przed demontażem wnętrza, zastanawiałem się dlaczego szafka jest jakoś dziwnie wysunięta na środek przyczepy zamiast stać przy samej ścianie. Myślałem, że to z powodu starej, wielkiej lodówki ale teraz wiem, że przyczyna była inna. Wysunęli szafkę trochę do przodu, tyle żeby nie stała na śrubie i tak przykręcili... A, że odstawała nieźle od ściany to już detal
Tak było na pewno od nowości, w laminatowych elementach do mocowania szafki nie było innych otworów. Poprawiłem to jak trzeba frezując od spodu szafki podcięcie w które wlazło to lekkie wypiętrzenie wykładziny.
Wracając do fotki, z lewej strony na ściance łóżka-bakisty, widać wytarcie powierzchni unilamu. O tyle szafka była wysunięta do przodu...
A, właśnie. Łóżko też już zmontowane. Trzeba jeszcze dorobić pod tylną ścianą małą bakistę dla całej elektryki i akumulatora.
Jeśli chodzi o tematy elektryczne, na dachu zawitał solar 150W
Bartek, jeszcze raz dzięki
Montaż na dwóch kwadratowych rurach aluminiowych i czterech kątownikach, czyli jak to mówimy, Stacha sposobem
Kątowniki przytwierdzone są na cztery śruby M6x16mm każdy i uszczelnione uszczelniaczem Soudaflex. Nie wygląda to zbyt apetycznie ale tam nikt nie zagląda.
Było z tym sporo roboty, głównie z równym ustawieniem panelu na przyczepie. Czynność wydaje się łatwa ale wbrew pozorom nie jest tak kolorowo. Mam to utrudnienie, że nie dysponuję przestrzenią po bokach przyczepy większą niż wystarczy aby się przecisnąć więc trudno było manipulować solarem. Montaż we dwóch, jeden miał komfort korzystania z drabiny, drugiemu za drabinę robiła stojąca pionowo obok "wieloryba", rama od "zapiekanki"
Ale dało radę.
Najpierw przykręciłem rury i kątowniki do panelu i tak ustawiliśmy to równo na dachu. Jak już była pewność, że nigdzie się nie machnęliśmy, odrysowałem na dachu cienkim mazakiem zarysy kątowników. Potem panel w dół, odkręciłem żelastwo i przykładając na dachu do narysowanych linii, zaznaczyłem i wywierciłem otwory. Odtłuściłem powierzchnię dachu i kątowników, posmarowałem uszczelniaczem i przykręciłem blachy ale niezbyt mocno, żeby była możliwość lekkiego przesuwu. Później założyliśmy panel, dokręcając go do kątowników które dzięki temu, że miały odrobinę większe (w sobie, nie w dachu) otwory i nie były dociągnięte, ładnie ułożyły się jak trzeba, po skręceniu z kwadratowymi rurami. Na koniec od wewnątrz dociągnąłem nakrętki i kątowniki ani drgną. Nadmiar uszczelniacza ładnie wypłynął więc powinno być szczelnie. Od środka pod nakrętki dałem podkładki powiększane i dojdą jeszcze plastikowe kapturki ale muszę kupić czarne bo białe za bardzo rzucają się w oczy.
Na pewno nie każdemu pasuje widok 16 "cycków" na suficie wewnątrz przyczepy ale mnie nie przeszkadza. Dzięki temu, że nakrętki nie są ukryte pod tapicerką, mam do nich łatwy dostęp w razie czego. Dzisiaj w planach podłączenie solara czyli montaż puszki-przelotki na dachu i kabelkologia.
CDN