N126N
-
- Fanklubowicz
- Posty: 62
- Rejestracja: poniedziałek, 24 sie 2009, 21:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontaktowanie:
Re: N126N
Dobrze kombinujesz. Najpierw stacja diagnostyczna (tylko i wyłącznie Okręgowa).
Jeśli na ramie i tabliczce masz spójne dane + np. wyciąg z homologacji (jest na portalu fanklubu) to wtedy diagnosta bez problemu wypisuje formularz (1 kartka A4 - załącznik). Koszt - 60zł.
Potem do WK, z wnioskiem o zmianę danych w dowodzie. Do kasy zostawić daninę za nowy dowód (54,5zł) i gotowe.
Będzie cały Vin oraz masy ze specyfikacji, można będzie jechać na zachód
Jeśli na ramie i tabliczce masz spójne dane + np. wyciąg z homologacji (jest na portalu fanklubu) to wtedy diagnosta bez problemu wypisuje formularz (1 kartka A4 - załącznik). Koszt - 60zł.
Potem do WK, z wnioskiem o zmianę danych w dowodzie. Do kasy zostawić daninę za nowy dowód (54,5zł) i gotowe.
Będzie cały Vin oraz masy ze specyfikacji, można będzie jechać na zachód
- Załączniki
-
- IMG_20130729_102144_cr.jpg
- (57.43 KiB) Pobrany 279 razy
pozdrawiam
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
- CornBlumenBlau
- Fanklubowicz
- Posty: 4377
- Rejestracja: niedziela, 9 gru 2012, 16:44
- Lokalizacja: Siradiensis
Re: N126N
Dzięki Kolego, wszystko jasne, pozdrawiam:-)
Niewiadówkodystansonoce
2016: 75 / 6892 km
2017: 85 / 6820 km
2018: 81 / 4651 km
2019: 67 / 4888 km
2020: 74 / 3670 km
2021: 75 / 3953 km
2022: 64 / 2978 km
2023: 54 / 6976 km
2024: 2 / 0280 km
2016: 75 / 6892 km
2017: 85 / 6820 km
2018: 81 / 4651 km
2019: 67 / 4888 km
2020: 74 / 3670 km
2021: 75 / 3953 km
2022: 64 / 2978 km
2023: 54 / 6976 km
2024: 2 / 0280 km
-
- Fanklubowicz
- Posty: 62
- Rejestracja: poniedziałek, 24 sie 2009, 21:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontaktowanie:
Re: N126N
Witajcie.
Dziś wróciliśmy z "wakacji", N'ka pokonała dzielnie ponad 4800km (ze skuterem na dyszlu - o tym w innym temacie) przez 14 dni po drogach i autostradach m.in. Niemiec, Francji, Belgii, Szwajcarii, Włoch, Austrii i Holandii
Szczegóły niebawem.
Dziś wróciliśmy z "wakacji", N'ka pokonała dzielnie ponad 4800km (ze skuterem na dyszlu - o tym w innym temacie) przez 14 dni po drogach i autostradach m.in. Niemiec, Francji, Belgii, Szwajcarii, Włoch, Austrii i Holandii
Szczegóły niebawem.
pozdrawiam
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
- TomekN126N
- Fanklubowicz
- Posty: 3843
- Rejestracja: środa, 13 cze 2012, 18:54
- Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle
Re: N126N
Świetnie!!! W miarę mozliwości i czasu prosimy o relację i fotki
Nocki/km
2023: 11/460
2022: 12/440
2021: 3/425
2020: 5/1040
2019: 3/420
2018: 30/4184
2017: 24/2850
2016: 12/2540
2015: 23/2530
2014: 15/950
2013: 16/2310
2012: 23/1665
N126N
Corolla kombi - służbówka
Octavia kombi 1.6 TDI
jawa175(59)
komar3(81)
komar sztywniak
Suzuki GSX750E(83)
Honda Hornet 900 (05)
2023: 11/460
2022: 12/440
2021: 3/425
2020: 5/1040
2019: 3/420
2018: 30/4184
2017: 24/2850
2016: 12/2540
2015: 23/2530
2014: 15/950
2013: 16/2310
2012: 23/1665
N126N
Corolla kombi - służbówka
Octavia kombi 1.6 TDI
jawa175(59)
komar3(81)
komar sztywniak
Suzuki GSX750E(83)
Honda Hornet 900 (05)
-
- Fanklubowicz
- Posty: 62
- Rejestracja: poniedziałek, 24 sie 2009, 21:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontaktowanie:
Re: N126N
A było to tak... dwa tygodnie urlopu i jedziemy na zachód.
Zwiedzamy Berlin, Bruksele i Paryż w pierwszym tygodniu, a drugi spędzamy na lazurowym wybrzeżu. Wszystko z naszą świeżo wyremontowaną niewiadówką i skuterem. Skuter głównie miał się przydać w pierwszym tygodniu podczas zwiedzania bo wiadomo - szybciej, taniej, sprawniej, więcej się zobaczy.
Wyjazd w niedzielę 04.08, jazda z W-wy do granicy autostradą a2, płatność na bramkach wprowadza niesmak (który potęguje jeszcze bardziej to co widzi się u Niemców - 3 pasy dla każdego kierunku, wszystko za friko, dużo parkingów), w sumie na autostrady wydaliśmy w PL ~120zł. Do Berlina dojechaliśmy przed 18.
Od razu na kemping: http://city-camping-berlin.de (City Camp 1; Gartenfelder StraBe 1, 13599 Berlin-Siemensstadt). Wolne miejsce było bez problemu, przyczepy i kampery ustawiane "ciasno" brak wydzielonych parceli - czyli jak kto stanie tak stoi... . Wtedy przypomniałem sobie o czym zapomniałem, że trzeba zrobić jeśli chodzi o techniczne wyposażenie przyczepy... przejściówka do podłączenia elektrycznego. Pomocny był człowiek z recepcji który za jedyne 20e wypożyczył taki adapter. Następnego dnia udaliśmy się do OBI po wtyczkę, gniazdo i 50cm przewodu i robiłem swoją - niestety koszt materiałów ~18e - masakra... no ale gapowe trzeba zapłacić. Kemping w Berlinie bez fajerwerów, wifi jest w recepcji, płatne, podłoże raczej ziemia (gdzieniegdzie niezadeptana trawa). Sanitariaty czyste, zadbane, woda do oporu. Teren zalesiony pomiędzy dwoma kanałkami (o dziwo nie było komarów), bardzo blisko lotniska. Typowa miejscówka wypadowa do zwiedzania - wyjeżdżasz rano, wracasz wieczorem i idziesz spać. Blisko do atrakcji turystycznych (~12/15km - więc 20 minut skuterem i jesteśmy w samym "sercu" Berlina). Jeszcze w sobotę wieczorem mały rekonesans po mieście - Brama Brandenburska, wieża telewizyjna (świetny widok z góry ponad 200m wysokości + szybkie windy 6m w 1sekundę) + ogólne zapoznanie się z centrum, kolacja w knajpie. Foty poniżej.
Następnego dnia całodzienne zwiedzanie Berlina
Kompleks sportowy ze stadionem olimpijskim (olimpiada 1936) - zbudowane z polecenia Hitlera.
Charlottenburg, z pięknymi terenami zielonymi.
Tak wygląda muzeum techniki - nie wchodziliśmy do środka ale sam budynek ciekawy.
To co ostało się z Muru berlińskiego na Placu Poczdamskim
Dawna siedziba Reichstagu a obecnie Bundestagu
Dworzec centralny (zupełnie nie podobny do naszego Centralnego )...
I jeszcze parę fotek z kempingu
Zwiedzamy Berlin, Bruksele i Paryż w pierwszym tygodniu, a drugi spędzamy na lazurowym wybrzeżu. Wszystko z naszą świeżo wyremontowaną niewiadówką i skuterem. Skuter głównie miał się przydać w pierwszym tygodniu podczas zwiedzania bo wiadomo - szybciej, taniej, sprawniej, więcej się zobaczy.
Wyjazd w niedzielę 04.08, jazda z W-wy do granicy autostradą a2, płatność na bramkach wprowadza niesmak (który potęguje jeszcze bardziej to co widzi się u Niemców - 3 pasy dla każdego kierunku, wszystko za friko, dużo parkingów), w sumie na autostrady wydaliśmy w PL ~120zł. Do Berlina dojechaliśmy przed 18.
Od razu na kemping: http://city-camping-berlin.de (City Camp 1; Gartenfelder StraBe 1, 13599 Berlin-Siemensstadt). Wolne miejsce było bez problemu, przyczepy i kampery ustawiane "ciasno" brak wydzielonych parceli - czyli jak kto stanie tak stoi... . Wtedy przypomniałem sobie o czym zapomniałem, że trzeba zrobić jeśli chodzi o techniczne wyposażenie przyczepy... przejściówka do podłączenia elektrycznego. Pomocny był człowiek z recepcji który za jedyne 20e wypożyczył taki adapter. Następnego dnia udaliśmy się do OBI po wtyczkę, gniazdo i 50cm przewodu i robiłem swoją - niestety koszt materiałów ~18e - masakra... no ale gapowe trzeba zapłacić. Kemping w Berlinie bez fajerwerów, wifi jest w recepcji, płatne, podłoże raczej ziemia (gdzieniegdzie niezadeptana trawa). Sanitariaty czyste, zadbane, woda do oporu. Teren zalesiony pomiędzy dwoma kanałkami (o dziwo nie było komarów), bardzo blisko lotniska. Typowa miejscówka wypadowa do zwiedzania - wyjeżdżasz rano, wracasz wieczorem i idziesz spać. Blisko do atrakcji turystycznych (~12/15km - więc 20 minut skuterem i jesteśmy w samym "sercu" Berlina). Jeszcze w sobotę wieczorem mały rekonesans po mieście - Brama Brandenburska, wieża telewizyjna (świetny widok z góry ponad 200m wysokości + szybkie windy 6m w 1sekundę) + ogólne zapoznanie się z centrum, kolacja w knajpie. Foty poniżej.
Następnego dnia całodzienne zwiedzanie Berlina
Kompleks sportowy ze stadionem olimpijskim (olimpiada 1936) - zbudowane z polecenia Hitlera.
Charlottenburg, z pięknymi terenami zielonymi.
Tak wygląda muzeum techniki - nie wchodziliśmy do środka ale sam budynek ciekawy.
To co ostało się z Muru berlińskiego na Placu Poczdamskim
Dawna siedziba Reichstagu a obecnie Bundestagu
Dworzec centralny (zupełnie nie podobny do naszego Centralnego )...
I jeszcze parę fotek z kempingu
Ostatnio zmieniony wtorek, 20 sie 2013, 14:09 przez jimo, łącznie zmieniany 1 raz.
pozdrawiam
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
-
- Fanklubowicz
- Posty: 62
- Rejestracja: poniedziałek, 24 sie 2009, 21:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontaktowanie:
Re: N126N
kontynuacja fot z kempingu w Berlinie
Ogólnie Berlin sprawił pozytywne wrażenie, miasto bardzo zielone, przestrzenne, czyste.
Za chwilę dalszy ciąg programu
Ogólnie Berlin sprawił pozytywne wrażenie, miasto bardzo zielone, przestrzenne, czyste.
Za chwilę dalszy ciąg programu
pozdrawiam
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
-
- Fanklubowicz
- Posty: 62
- Rejestracja: poniedziałek, 24 sie 2009, 21:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontaktowanie:
Re: N126N
Z Berlina skierowaliśmy się dalej na zachód w kierunku Dortmundu przez Magdeburg. Dalej przez Holandię do Belgii a konkretnie Brukseli.
http://www.camping-r3cb-brussels.be/Cam ... /Home.html http://tinyurl.com/m3uq25g
Kemping rozplanowany na zboczu w związku z tym parcele na różnych poziomach, dużo roślinności, bukszpanu jako wygrodzenie. Węzeł sanitarny jak na wielkość kempingu skromny, słowem 1 toaleta męska i dwa pisuary..... Podobnie ubogo w damskiej. Przy okazji pod względem czystości też pozostawiały wiele do życzenia. Lepiej było z prysznicami i umywalnią. Woda ciepła do oporu, podłączenie do prądu "nasze" nie potrzeba więc przejściówek. Cenowo do przegryzienia. Recepcja czynna do 22 - co jest wygodne, myśmy przyjechali o 21:30 myśląc, że już pozamiatane i będziemy nocować na dziko. Z racji tego, że dojechaliśmy wieczorem to mylnie władowaliśmy się w centrum miasta i było mimowolne zwiedzanie Brukseli by night z N'ką i skuterem na haku - tomtom wprowadzał w takie zakamarki, że momentami trzeba było mocno lawirować między ciasno zaparkowanymi samochodami. Gdybym nie wiedział, to strzelałbym, że poruszam się po San Francisco. Miasto ma szereg uliczek jednokierunkowych a wszystko to zabudowane jest szczelnie wąskimi kamieniczkami na zboczach. Niewiele jest "ogrodzeń" zatem brukselczycy czują się chyba bezpiecznie. Ilość czarnoskórych, arabów baaaaaardzo duża. Poza tym na każdym kroku walały się sterty śmieci co było dużym zaskoczeniem. Zwiedziliśmy starówkę, muzeum samochodów i motocykli (autoworld brussels ) zjedliśmy belgijskie frytki, pojeździliśmy po mieście iiiii dalej w drogę - Kierunek Paryż.
jak się uda, to jeszcze wieczorem dalszy ciąg programu
http://www.camping-r3cb-brussels.be/Cam ... /Home.html http://tinyurl.com/m3uq25g
Kemping rozplanowany na zboczu w związku z tym parcele na różnych poziomach, dużo roślinności, bukszpanu jako wygrodzenie. Węzeł sanitarny jak na wielkość kempingu skromny, słowem 1 toaleta męska i dwa pisuary..... Podobnie ubogo w damskiej. Przy okazji pod względem czystości też pozostawiały wiele do życzenia. Lepiej było z prysznicami i umywalnią. Woda ciepła do oporu, podłączenie do prądu "nasze" nie potrzeba więc przejściówek. Cenowo do przegryzienia. Recepcja czynna do 22 - co jest wygodne, myśmy przyjechali o 21:30 myśląc, że już pozamiatane i będziemy nocować na dziko. Z racji tego, że dojechaliśmy wieczorem to mylnie władowaliśmy się w centrum miasta i było mimowolne zwiedzanie Brukseli by night z N'ką i skuterem na haku - tomtom wprowadzał w takie zakamarki, że momentami trzeba było mocno lawirować między ciasno zaparkowanymi samochodami. Gdybym nie wiedział, to strzelałbym, że poruszam się po San Francisco. Miasto ma szereg uliczek jednokierunkowych a wszystko to zabudowane jest szczelnie wąskimi kamieniczkami na zboczach. Niewiele jest "ogrodzeń" zatem brukselczycy czują się chyba bezpiecznie. Ilość czarnoskórych, arabów baaaaaardzo duża. Poza tym na każdym kroku walały się sterty śmieci co było dużym zaskoczeniem. Zwiedziliśmy starówkę, muzeum samochodów i motocykli (autoworld brussels ) zjedliśmy belgijskie frytki, pojeździliśmy po mieście iiiii dalej w drogę - Kierunek Paryż.
jak się uda, to jeszcze wieczorem dalszy ciąg programu
pozdrawiam
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
-
- Fanklubowicz
- Posty: 62
- Rejestracja: poniedziałek, 24 sie 2009, 21:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontaktowanie:
Re: N126N
Kemping w Brukseli:
Z Brukseli obraliśmy za kierunek Paryż. Niecałe 400km, więc zapowiada się szybko. Po drodze mały Pitstop na śniadanie - pierwsza bagietka (prawdziwa francuska? - hmm, z carrefoura ).
Do Paryża dojeżdżamy ~15. Kierujemy się na kemping w sercu miasta myśląc, że może na wariata uda się złapać wolne miejsce. Niestety... bez rezerwacji nie podchodź. Kolejka kamperów i przyczep przed wjazdem mówi wszystko za siebie, młoda francuska sterująca ruchem przy szlabanie wjazdowym potwierdza obawy i sugeruje Wersal - może tam będą.. To była nasza druga opcja - niestety oddalona o ~20/25km od Paryża, no ale co zrobić - jedziemy. W Wersalu okazało się, że i tam jest komplet, ale z racji tego, że jest to sieć kempingów na kolejnym w Rambouillet są wolne miejsca (ten kemping też mieliśmy w naszej "bazie" ale jako ostateczną ostateczność - ponad 50km do Paryża). Zrezygnowani rezerwujemy na 4 dni parcelę, 120e zostawiamy w kasie i jedziemy w kierunku Ramboullet. Do miasteczka dojeżdżamy przed 18 i znajdujemy kemping - totalnie w lesie nad jeziorkiem, na obrzeżach miasta. Marcel z obsługi (rodowity niemiec) mówi w języku polskim idealnie nie jest ale komunikacja jest zachowana. Miłe zaskoczenie.
Foty z kempingu:
Z Ramboullet kursuje pociąg do dworca głównego w Paryżu. Przejazd w "najszybszej" opcji trwa ~35/40minut, natomiast jeśli wybierzemy pociąg podmiejski zatrzymujący się na wszystkich stacjach to już będziemy jechać ponad godzinę. Cena biletu dla osoby dorosłej 7,5e w jedną stronę. W naszym wypadku wizyta każdego dnia w Paryżu kosztowałaby minimum 30e. Wracamy do opcji skuter - mimo, że ponad 50km w jedną stronę a mój bzyk rozpędza się maksymalnie do 60km/h (wedle gps'u) to pozostajemy przy tym planie. Ponadto skuter w mieście będzie nieocenionym środkiem lokomocji. Takie było od początku założenie zabierania skuterka, liczyliśmy jednak na dojazdy do miasta max 10/15km.
W Paryżu spędziliśmy 4 dni udało się zwiedzić większość miejsc, które mieliśmy w planach, była oczywiście Wieża Eiffel'a, cmentarz Père Lachaise, Luwr, pola elizejskie, wzgórze w Montmartre, katedra Notre Dame. Poza tym pokręciliśmy się po Paryżu na zasadzie - a tu w lewo może, a zobaczymy co jest tam na końcu uliczki. To były ciekawe doświadczenia, bo raz ze "szybko" byliśmy w stanie zwiedzić dużo i poznać miast "przekrojowo". Niestety i w Paryżu jak w Brukseli obecny jest problem śmieci, o ile w Brukseli były one popakowane w worku, tak w Paryżu w dalszych dzielnicach wszystko walało się po ulicach - kiepski widok.
Zdjęcia z Paryża
Z Brukseli obraliśmy za kierunek Paryż. Niecałe 400km, więc zapowiada się szybko. Po drodze mały Pitstop na śniadanie - pierwsza bagietka (prawdziwa francuska? - hmm, z carrefoura ).
Do Paryża dojeżdżamy ~15. Kierujemy się na kemping w sercu miasta myśląc, że może na wariata uda się złapać wolne miejsce. Niestety... bez rezerwacji nie podchodź. Kolejka kamperów i przyczep przed wjazdem mówi wszystko za siebie, młoda francuska sterująca ruchem przy szlabanie wjazdowym potwierdza obawy i sugeruje Wersal - może tam będą.. To była nasza druga opcja - niestety oddalona o ~20/25km od Paryża, no ale co zrobić - jedziemy. W Wersalu okazało się, że i tam jest komplet, ale z racji tego, że jest to sieć kempingów na kolejnym w Rambouillet są wolne miejsca (ten kemping też mieliśmy w naszej "bazie" ale jako ostateczną ostateczność - ponad 50km do Paryża). Zrezygnowani rezerwujemy na 4 dni parcelę, 120e zostawiamy w kasie i jedziemy w kierunku Ramboullet. Do miasteczka dojeżdżamy przed 18 i znajdujemy kemping - totalnie w lesie nad jeziorkiem, na obrzeżach miasta. Marcel z obsługi (rodowity niemiec) mówi w języku polskim idealnie nie jest ale komunikacja jest zachowana. Miłe zaskoczenie.
Foty z kempingu:
Z Ramboullet kursuje pociąg do dworca głównego w Paryżu. Przejazd w "najszybszej" opcji trwa ~35/40minut, natomiast jeśli wybierzemy pociąg podmiejski zatrzymujący się na wszystkich stacjach to już będziemy jechać ponad godzinę. Cena biletu dla osoby dorosłej 7,5e w jedną stronę. W naszym wypadku wizyta każdego dnia w Paryżu kosztowałaby minimum 30e. Wracamy do opcji skuter - mimo, że ponad 50km w jedną stronę a mój bzyk rozpędza się maksymalnie do 60km/h (wedle gps'u) to pozostajemy przy tym planie. Ponadto skuter w mieście będzie nieocenionym środkiem lokomocji. Takie było od początku założenie zabierania skuterka, liczyliśmy jednak na dojazdy do miasta max 10/15km.
W Paryżu spędziliśmy 4 dni udało się zwiedzić większość miejsc, które mieliśmy w planach, była oczywiście Wieża Eiffel'a, cmentarz Père Lachaise, Luwr, pola elizejskie, wzgórze w Montmartre, katedra Notre Dame. Poza tym pokręciliśmy się po Paryżu na zasadzie - a tu w lewo może, a zobaczymy co jest tam na końcu uliczki. To były ciekawe doświadczenia, bo raz ze "szybko" byliśmy w stanie zwiedzić dużo i poznać miast "przekrojowo". Niestety i w Paryżu jak w Brukseli obecny jest problem śmieci, o ile w Brukseli były one popakowane w worku, tak w Paryżu w dalszych dzielnicach wszystko walało się po ulicach - kiepski widok.
Zdjęcia z Paryża
pozdrawiam
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
-
- Fanklubowicz
- Posty: 62
- Rejestracja: poniedziałek, 24 sie 2009, 21:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontaktowanie:
Re: N126N
Dalsze zdjęcia z Paryża:
Wiadomo, po intensywnym zwiedzaniu konieczna jest siesta:
Jeden dzień poświęciliśmy na Wersal, ogrody - piękna sprawa! Do środka nie weszliśmy z powodu zbyt późnej pory - już zamykali .
Z Ramboullet skierowaliśmy się na południe. Tym etapem kończyliśmy czas zwiedzania podczas urlopu, a rozpoczynaliśmy etap leniuchowania na plaży.
Trasa przez całą Francję przebiegła via autostrady (płatne :/).
Jako miejsce docelowe obraliśmy miejscowość Le Levandou nieopodal Tulonu.
Dojechaliśmy późno w nocy (po 23) więc kempingi już "pozamykane" dla nowych gości a z drugiej strony bezsensem byłoby płacić za dobę gdy ta już się kończy.
Przenocowaliśmy więc w towarzystwie kamperów na tyłach parkingu Carrefoura. Miejscówka jak się okazało bezpieczna i popularna wśród kamperowców. Dobre miejsce wypadowe na plażę. Po nocce "na dziko" wstaliśmy o 7 celem przyatakowania recepcji kempingu - gdzie tam... wcześniej jak o 9:00 nieczynne. W związku powyższym udajemy się na objazd miasteczka - porównanie z innymi kempingami, zbadanie dogodnej plaży, a potem przejazd w kierunku Saint Tropez. ~9 powróciliśmy pod bramę kempingu w Le Levandou - http://www.campingstpons.com" target="_blank" target="_blank" target="_blank" target="_blank" target="_blank" target="_blank" target="_blank
Parcele były dwie (ufff...) wybraliśmy tą dogodniejszą i po rozbiciu się pierwsza wyprawa na plażę...
Morze - zupa. Chciałoby się powiedzieć "bo zupa była za słona". Dla mnie stanowczo za słona, woda drażniła oczy i gardło.
Tak upłynęły kolejne dni, wieczorami śmigalismy skuterem po okolicy na przejażdżki krajoznawcze - piękne widoki, miasteczka. Drogi bardzo malownicze.
Jednego wieczoru zapuściliśmy się by zobaczyć Saint Tropez. W zasadzie to miasteczko przereklamowane, pełne przepychu wśród spacerowiczów (same Loui Vittone, Prada i temu podobne ciuchy/torebki na uliczkach wedle oceny mojej dziewczyny ). Przeszliśmy się nabrzeżem portowym - dużo niemieckich rejestracji na autach spod znaku Bentley - a okazuje się, ze to nasi wschodni sąsiedzi czyli ruskie - zazwyczaj towarzyszyły "panom" młode, szczupłe, bardzo-długonogie blondynki wyposażone w w/w marki torebek. W zasadzie to w Saint Tropez nie ma nic ciekawego poza statkami (bo to już nie są jachty...).
Wiadomo, po intensywnym zwiedzaniu konieczna jest siesta:
Jeden dzień poświęciliśmy na Wersal, ogrody - piękna sprawa! Do środka nie weszliśmy z powodu zbyt późnej pory - już zamykali .
Z Ramboullet skierowaliśmy się na południe. Tym etapem kończyliśmy czas zwiedzania podczas urlopu, a rozpoczynaliśmy etap leniuchowania na plaży.
Trasa przez całą Francję przebiegła via autostrady (płatne :/).
Jako miejsce docelowe obraliśmy miejscowość Le Levandou nieopodal Tulonu.
Dojechaliśmy późno w nocy (po 23) więc kempingi już "pozamykane" dla nowych gości a z drugiej strony bezsensem byłoby płacić za dobę gdy ta już się kończy.
Przenocowaliśmy więc w towarzystwie kamperów na tyłach parkingu Carrefoura. Miejscówka jak się okazało bezpieczna i popularna wśród kamperowców. Dobre miejsce wypadowe na plażę. Po nocce "na dziko" wstaliśmy o 7 celem przyatakowania recepcji kempingu - gdzie tam... wcześniej jak o 9:00 nieczynne. W związku powyższym udajemy się na objazd miasteczka - porównanie z innymi kempingami, zbadanie dogodnej plaży, a potem przejazd w kierunku Saint Tropez. ~9 powróciliśmy pod bramę kempingu w Le Levandou - http://www.campingstpons.com" target="_blank" target="_blank" target="_blank" target="_blank" target="_blank" target="_blank" target="_blank
Parcele były dwie (ufff...) wybraliśmy tą dogodniejszą i po rozbiciu się pierwsza wyprawa na plażę...
Morze - zupa. Chciałoby się powiedzieć "bo zupa była za słona". Dla mnie stanowczo za słona, woda drażniła oczy i gardło.
Tak upłynęły kolejne dni, wieczorami śmigalismy skuterem po okolicy na przejażdżki krajoznawcze - piękne widoki, miasteczka. Drogi bardzo malownicze.
Jednego wieczoru zapuściliśmy się by zobaczyć Saint Tropez. W zasadzie to miasteczko przereklamowane, pełne przepychu wśród spacerowiczów (same Loui Vittone, Prada i temu podobne ciuchy/torebki na uliczkach wedle oceny mojej dziewczyny ). Przeszliśmy się nabrzeżem portowym - dużo niemieckich rejestracji na autach spod znaku Bentley - a okazuje się, ze to nasi wschodni sąsiedzi czyli ruskie - zazwyczaj towarzyszyły "panom" młode, szczupłe, bardzo-długonogie blondynki wyposażone w w/w marki torebek. W zasadzie to w Saint Tropez nie ma nic ciekawego poza statkami (bo to już nie są jachty...).
pozdrawiam
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
-
- Fanklubowicz
- Posty: 62
- Rejestracja: poniedziałek, 24 sie 2009, 21:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontaktowanie:
Re: N126N
Jeszcze kilka fot z kempingu:
Powrót do Polski zaplanowaliśmy na sobotę rano, najwcześniejszy wyjazd z kempingu możliwy dopiero o 7:00 - wcześniej autem nie da się wyjechać (najpóźniejszy wjazd o północy). Trasa wiodła przez Włochy, dalej Szwajcarię (pięęęęęękne widoki - polecam szczególnie), później kawałek Austrii, dalej całe Niemcy do Frankfurtu nad Odrą i przez Słubice na Mazowsze.
Trasa ponad 4800km, w sumie 6dni w samochodzie. Średnie spalanie mazdy (2.0 ditd) na tym tystansie wyniosło 8,06l/100km - uważam, że bardzo dobre.
Finito.
Powrót do Polski zaplanowaliśmy na sobotę rano, najwcześniejszy wyjazd z kempingu możliwy dopiero o 7:00 - wcześniej autem nie da się wyjechać (najpóźniejszy wjazd o północy). Trasa wiodła przez Włochy, dalej Szwajcarię (pięęęęęękne widoki - polecam szczególnie), później kawałek Austrii, dalej całe Niemcy do Frankfurtu nad Odrą i przez Słubice na Mazowsze.
Trasa ponad 4800km, w sumie 6dni w samochodzie. Średnie spalanie mazdy (2.0 ditd) na tym tystansie wyniosło 8,06l/100km - uważam, że bardzo dobre.
Finito.
pozdrawiam
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
-
- Posty: 15
- Rejestracja: wtorek, 5 lip 2011, 12:37
Re: N126N
Jeżdzę Mazdą 626 DITD 2.0, spalanie zawsze licze 8 litrów i tak wychodzi więc te silniki tak mają. Ciekawi mnie gdzie przekraczałeś granice z Włochami - autostradą nad morzem...?
Ja w zeszłym roku w trakcie wyprawy przekraczałem granicę w Montegenevro ( musiałem się wdrapać z przyczepką na wysokość prawie 2000 m.n.p.m.)
Tu moja relacja http://forum.karawaning.pl/topic/12485- ... niewiadka/
Ja w zeszłym roku w trakcie wyprawy przekraczałem granicę w Montegenevro ( musiałem się wdrapać z przyczepką na wysokość prawie 2000 m.n.p.m.)
Tu moja relacja http://forum.karawaning.pl/topic/12485- ... niewiadka/
-
- Fanklubowicz
- Posty: 62
- Rejestracja: poniedziałek, 24 sie 2009, 21:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontaktowanie:
Re: N126N
323F jest na płycie 626 - silniki te same. Minimalnie spaliła mi trochę ponad 7,15L maksymalnie pod 10 w górach (na krótkim odcinku).
Mimo przyczepy na haku spalanie lepsze przy ~95/100km/h na Vb (min. 2krpm) niż 70/80km/h na IV. Taka ciekawostka.
Granicę przekraczaliśmy autostradą A8. Tutaj wyznaczyłem orientacyjną mapkę przejazdu całej podróży: http://tinyurl.com/berlin-bruksela-paryz-lazurowe
Czytałem właśnie kilka dni temu Twoją relację, fajna podróż!
Mimo przyczepy na haku spalanie lepsze przy ~95/100km/h na Vb (min. 2krpm) niż 70/80km/h na IV. Taka ciekawostka.
Granicę przekraczaliśmy autostradą A8. Tutaj wyznaczyłem orientacyjną mapkę przejazdu całej podróży: http://tinyurl.com/berlin-bruksela-paryz-lazurowe
Czytałem właśnie kilka dni temu Twoją relację, fajna podróż!
pozdrawiam
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
Michał aka jimo#1921
(Polonez Caro 1.6 16V v Polonez Caro+ 1.8 16V v Chrysler Grand Voyager 3.3V6) + N126N
Yamaha FZ6 v Peugeot looxor
rower
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 21 gości