Coś pięknego...

Ciekawostki dotyczące karawaningu i Niewiadówek
Awatar użytkownika
konrad
Przyjaciel
Przyjaciel
Posty: 1453
Rejestracja: wtorek, 22 kwie 2008, 13:18
Lokalizacja: Krk/Lbl

Re: Coś pięknego...

Postautor: konrad » poniedziałek, 4 paź 2010, 08:02

wiesz, ja nigdy nie myślałem o kupnie auta zrobionego, raczej widzę jak znajomi powoli dostosowują auta do swoich potrzeb, w dodatku robią to powiedzmy metodą "garażową", wtedy koszty są o połowę niższe

ale faktycznie, kupując takie auto jak w linku, to cena nie jest wygórowana :roll:
jeśli chciałbym to samo zrobić w mojej vitarze, koszt też przekroczy grubo 10tyś zł

firmowe zawieszenie - 3tyś (można zrobić za 1-1.5zł)
zderzaki firmowe ok 4tyś (można mieć za 2tyś)
opony 2tyś (można kupić za 1tyś tzw nalewki)
bagażnik 1tyś
blacharka 2-3tyś
i już jest 10kzł, do tego zakup auta i mamy 25tyś, dla co by nie pisać taniej suzuki :wink:
była N126e, jest Hobby 430T+ Ford Focus C-max 1.8 + Suzuki Vitara 4x4

Awatar użytkownika
robert
Administrator
Administrator
Posty: 2970
Rejestracja: poniedziałek, 24 maja 2010, 12:09
Lokalizacja: Warszawa

Re: Coś pięknego...

Postautor: robert » poniedziałek, 4 paź 2010, 12:08

Wiesz ... w moim przypadku jest tylko jeden problem: trzeba umieć to zrobić samemu i trzeba mieć gdzie i czym to zrobić. Jasne, że to nie jest wiedza tajemna i to tylko kwestia czasu żeby się tego nauczyć (szczególnie jak się ma znajomych nauczycieli entuzjastów offroad'u i mechaniki) ale metodą chałupniczą pod domem nie da się wykonać takiego remontu. Konieczne są narzędzia, podnośnik itp
Robert
Brak pasji jest pewnym rodzajem kalectwa
502 43 46 44
Wątek remontowy

BIGL
Posty: 1266
Rejestracja: poniedziałek, 14 maja 2007, 20:17
Lokalizacja: Białystok

Re: Coś pięknego...

Postautor: BIGL » poniedziałek, 4 paź 2010, 12:50

Oczywiście że w twoim przypadku nie ma mowy o samodzielnym wykonaniu przeróbek do profesjonalnego offroad'u, tak jak pisałeś raz żę potrzebna jest wiedza, a dwa narzędzia - sam bym się tego nie podejmował. Sporo by tu ułatwiły takie dodatki na zasadzie "plug and play" dedykowane do konretnego modelu auta - chociaż i tu potrzebne są narzędzia mniej lub bardziej profesjonalne ( nie znamy historii auta i mogą być różne niespodzianki wymagające ew. "adaptacji"). Jeżeli dysponujesz odpowiednią gotówką to zakup takiego sprzętu z od renomowanej firmy jest najlepszym rozwiązaniem. Przed wyruszeniem jednak na takie wyprawy lepiej jest poznać troszkę podstaw mechaniki bo czasami mała wręcz prozaiczna usterka potrafi skutecznie zatrzymać pojazd. Chociaż gdybyś kupił takiego GR-a to po pół roku intensywnej jazdy znałbyś juz każdą śrubkę - auto jak auto ale metryki nie oszukasz....
Obrazek

Awatar użytkownika
konrad
Przyjaciel
Przyjaciel
Posty: 1453
Rejestracja: wtorek, 22 kwie 2008, 13:18
Lokalizacja: Krk/Lbl

Re: Coś pięknego...

Postautor: konrad » poniedziałek, 4 paź 2010, 13:19

rlatala pisze:Wiesz ... w moim przypadku jest tylko jeden problem: trzeba umieć to zrobić samemu i trzeba mieć gdzie i czym to zrobić. Jasne, że to nie jest wiedza tajemna i to tylko kwestia czasu żeby się tego nauczyć (szczególnie jak się ma znajomych nauczycieli entuzjastów offroad'u i mechaniki) ale metodą chałupniczą pod domem nie da się wykonać takiego remontu. Konieczne są narzędzia, podnośnik itp


oczywiście, ja też nie podejmuje się jakiś grubszych napraw, sam mogę pewne rzeczy zrobić ...
pisałem głównie o tzw firmowych akcesoriach i "garażowych patentach"
nie wiem jak w przypadku patrola, ale dla vitary np

możesz kupić firmowe zawieszenie lift (podniesienie auta) 2cale, za 3tyś zł, ale prawie ten sam efekt uzyskasz,
wkładając sprężyny od hondy, czy mercedesa, posiłkując się podkładkami z elastomeru itp
Być może nie będzie tak idealnie pracować, ale w terenie daję radę, mało tego czasem wytrzymuje więcej jak firmowe,
bo jest dobrane przez kilka lat testów w PL warunkach terenowych, a koszt jest przez pół

możesz kupić firmowy zderzak za 2.5tyś zł, czy płytę pod spód za 1tyśzł, ale możesz założyć zderzak
zrobiony w PL, jako udoskonaloną kopię tego formowego za pół ceny

itd

z tego co obserwuje, ludzie kupują auto, wkładają drogie firmowe akcesoria,
a potem nie jeżdżą w teren - bo szkoda ? :roll:

niestety ale powiedzenie, że offroad jest sztuką wyrzucania pieniędzy w błoto, jest jak najbardziej prawdziwa :lol:

dlatego ja się nie daję wciągnąć w tzw wyścig zbrojeń, pozostaje przy prawie seryjnym aucie,
które pozwala zjechać z asfaltu i trochę się pobawić w lekkim terenie :wink:
nie cieszy mnie taplanie się po pas w błocie, czy jazda w wodzie po klamki :roll:
była N126e, jest Hobby 430T+ Ford Focus C-max 1.8 + Suzuki Vitara 4x4

Awatar użytkownika
robert
Administrator
Administrator
Posty: 2970
Rejestracja: poniedziałek, 24 maja 2010, 12:09
Lokalizacja: Warszawa

Re: Coś pięknego...

Postautor: robert » poniedziałek, 4 paź 2010, 13:30

Do jazdy w lekkim terenie (powiedzmy) wystarczy mi to auto, które mam.
Natomiast bardzo mocno zaciekawiła mnie relacja z wyprawy na Nordkapp.
A na taką wyprawę bez odpowiedniego sprzętu nie mas szans pojechać.
Mam świadomość, że od kwestii technicznych (jeżdżąc autem terenowym) nie ma szans uciec. Musisz z czasem poznać wiele aspektów mechaniki aut do jazdy w terenie. Ale... wolę jednak dłubanie w aucie zostawić fachowcom. Większość offroad'owców w większym lub mniejszym stopniu ma zacięcie mechaniczne. Wielu z nich to właśnie mechanicy samochodowi. Dlatego sens ma działać wspólnie. Razem jeździć na wyprawy, gdzie każdy na każdym musi polegać. Te znajomości i przyjaźnie nie kończą się poza wyprawami. Trwają również w życiu prywatnym. Ludzie, którzy przetrwali (i sprawdzili się) w trudnych warunkach mają do siebie zaufanie i zawsze mogą liczyć na wzajemną pomoc - szczególnie w tej działce w które każdy z nich jest specem.

Tia... ale mi wyszedł elaborat....
Reasumując od czegoś trzeba zacząć przygodę z offroad'em. A jeśli już wydać kasę to może czasami lepiej nieco więcej ale mieć gwarancje i pewność, że zajmą się robotą fachowcy (i do tego entuzjaści takich wypraw).
Robert
Brak pasji jest pewnym rodzajem kalectwa
502 43 46 44
Wątek remontowy

Awatar użytkownika
konrad
Przyjaciel
Przyjaciel
Posty: 1453
Rejestracja: wtorek, 22 kwie 2008, 13:18
Lokalizacja: Krk/Lbl

Re: Coś pięknego...

Postautor: konrad » poniedziałek, 4 paź 2010, 14:29

dokładnie tak jak piszesz, zawsze jest ktoś w grupie co ma pojęcie o mechanice, bierze się jakieś części itp
i samo auto, jednak pod wyprawy buduje się trochę inaczej, tam przeważnie nie ma potrzeby ekstremalnych właściwości,
a raczej pewność i komfort
była N126e, jest Hobby 430T+ Ford Focus C-max 1.8 + Suzuki Vitara 4x4

wojtus
Posty: 127
Rejestracja: środa, 30 cze 2010, 15:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Coś pięknego...

Postautor: wojtus » poniedziałek, 4 paź 2010, 18:03

Samochód - to wersja krótka, się średnio nadaje na wyprawy.

Według mnie wyprawówka na bazie Patrola Y60/Y61:
- musi być wersja długa,
- koła 33'' spokojnie wystarczą, 33'' wchodzą w standardzie w tym przypadku,
- zderzaki standard,
- jak najmniej przeróbek, chyba że sam właściciel ogarnia,
- poza standardem - wyciągarka, snorkel,
- silnik bez dłubania, najlepiej 4.2 diesel lub V8 made in Poland,
- małe udogodnienia - jeśli spanie to i ogrzewanie itp.,
- cała reszta sprawna :mrgreen:

Awatar użytkownika
stef
Fanklubowicz
Fanklubowicz
Posty: 276
Rejestracja: wtorek, 18 sie 2009, 08:31
Lokalizacja: Choroszcz/k. Białegosotku
Kontaktowanie:

Re: Coś pięknego...

Postautor: stef » środa, 3 lis 2010, 20:27

Witajcie.. jakoś dawno nie odwiedzałem forum niewiadówkek. I teraz z zaciekawieniem przeczytałem ten temat od deski do deski.
W offroadzie siedzą bardzo długi i mam wielu znajomych którzy mają różne auta (czyt. różnie stuningowane0 i tak obserwuję, że czy autko kupione za 80 tyś zł, czy za 10 tyś to znaczenia nie ma, Każdy kupuje to co chce. Ludzi tuningują, wrzucają jak pisaliście - kupę kasy w sprzęt - zawieszenia, zderzaki itd.. a potem jada na rajd i... jadą w klasie - turystycznej :) ale chyba nie dlatego że im szkoda - bo widzę że tych ludzi stać... ale dlatego że nie maja umiejętności. Gdyby musieli te same przeszkody pokonać starym Gazem czy niva to już by mieli duże problemy - a to dlatego że większość ludzi ma dwie pozycje gazu - on i off. Przykre, bo wyrządzają takim stylem jazdy bardzo dużo szkody czy to rolnikom, czy leśnikom, a potem my na tym cierpimy i mamy problemy z leśnikami gdy pojedziemy z synem leśna drogą w piękny zimowy dzień - bo jakiś idiota zrył im kiedyś kawałek lasu.
A co do podróżowania... tu jest dopiero kabaret... czytam regularnie forum rajdy4x4.pl oraz karawaning.pl... i porównuje te fora. Powiem Wam, że niezłe jaja się dzieją... bo czytam miedzy innymi o 'Wielkiej wyprawie do Rumunii' - auta - oczywiście wielkie Patrole na 33'', wyciągarki, namioty dachowe - ostatecznie czytam, że jechali ta sama trasą co użytkownicy forum karawaning.pl a tam astra 1.4 LPG z ogonkiem i rodzinką na pokładzie... inny fajny przykład - Dyskusja o Wyprawie na Białoruś... przygotowania, gościu pisze o niezbędnym sprzęcie (wyciągarki, opony MT itd), wyprawa kosztuje ponad 1 tys zł + koszta wizowe. Oglądam fotki a tam miejsca i trasa którą kiedyś pokonałem wielokrotnie Uazem albo ojca Espero i nikomu nie płaciłem żadnych pieniędzy.
I tak właśnie sprzedałem uaza, kupiłem oryginalnego jeepa + niewiadówkę i jak z kolesiami jedziemy w teren, to jakoś tak się składa że jadę zwykle przodem, przejeżdżam to samo co kumple w super tuningowanych autach, a przy okazji pale 50% mniej paliwa co inni.
Oczywiście tuningowanie i robienie potworka z autka to fajna sprawa gdy jeździmy na rajdy. Ale wtedy to już trzeba mieć lawetę by takiego potworka przewieść na miejsce bo po trasie to ciężko się jedzie.
Co to auta wyprawowego - osobiście uważam, że autko 4x4 na wyprawę to super sprawa, bo poradzi sobie w cięższych warunkach jeśli takie nas spotkają, choć i tak trzeba pamiętać, że 80% to będzie jazda po twardym asfalcie, 15% po szutrach i może 5% to będą jakieś błotniste drogi leśne. Sądzę więc że zwykłe autko terenowe, bez tuningu zawieszenia wystarczy w zupełności. Jedynie w zależności od potrzeb warto zmieniać środek lub dokupić jakiś szpej w stylu namiotu dachowego itp. Ja osobiście choruję na pickupa + nadstawka kempingowa... może na starość sobie coś takiego sprawię.
A póki co mój jeepek sprawdza się jako holownik znakomicie. I nawet 4x4 już latem się przydało - gdy po naprawdę wielkiej ulewie i wichurze miałem ruszyć z pola kempingowego do domku... po deszczu pole zmieniło się w jedna wielka kałużę, ludzie brodzili po kostki w wodzie.Niby niewiele ale osobówkami nie dawali rady wyjechać na drogę, nie mówiąc już o autach ciągnących przyczepę. Więc wyciągnąłem 3 przyczepy na drogę i 4 samochody osobowe. Potem doczepiłem mój ogonek i pojechałem do domu. Ale tez nie było lepiej, bo drzewa przewrócone na drogę blokowały skutecznie przejazd. Autka stały i nie mogły wydostać się z Augustowa... No więc znowu 4x4, odpaliłem OZIExplorera i bocznymi polnymi drogami spokojnie omijałem zablokowane odcinki drogi.
Wiecie jaka duma mnie rozpierała jak zobaczyłem znak Białystok, a szwagier nadal swoim Peugeotem tkwił 50 km za mną.
Podsumowując - Autko 4x4 to super sprawa, taki wyprawowy unimog - ekstra ale jeśli jedziemy w naprawdę dziewiczy teren np w Australii. Myślę, że takie tuningowanie to przerost formy nad treścią w naszych warunkach drogowych. Poza tym samochody jeżdżą wszędzie, więc wszędzie można zatankować i naprawić więc po co wyposażać autko w sprzęty których nigdy naprawdę nie wykorzystamy?
Stefan
T4 EuroSky 550
było
Xsara picasso 1.8B+G + N126 + KIP 42 TTZ

Awatar użytkownika
robert
Administrator
Administrator
Posty: 2970
Rejestracja: poniedziałek, 24 maja 2010, 12:09
Lokalizacja: Warszawa

Re: Coś pięknego...

Postautor: robert » środa, 3 lis 2010, 20:55

Witaj Stef
Z dużym zainteresowaniem przeczytałem co napisałeś. Sam, kilka tygodni temu, miałem okazję się przekonać jak bardzo się przydaje 4x4. Podobnie jak w Twoim przypadku po kilku dniach deszczu musiałem wyciągać znajomego N-ke i holownika bo nie mógł wyjechać.
Żeby, znaleźć złoty środek między wyposażeniem auta w wodotryski a ich wykorzystaniem, trzeba się na tym znać. Niestety tu jest pies pogrzebany. Ci co się znają, najczęściej chcą zarobić i stąd naiwni początkujący wyrzucają masę kasy w błoto w zbędne zabawki.

PS. A ja i tak jestem zakochany w Unimogu. Mam obiecane, że ekipa z Mercedesa zabierze mnie w przyszłym roku Unimogami na Stożek. Mniam :]
Robert
Brak pasji jest pewnym rodzajem kalectwa
502 43 46 44
Wątek remontowy

wojtus
Posty: 127
Rejestracja: środa, 30 cze 2010, 15:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Coś pięknego...

Postautor: wojtus » środa, 3 lis 2010, 22:28

rlatala pisze:Żeby, znaleźć złoty środek między wyposażeniem auta w wodotryski a ich wykorzystaniem, trzeba się na tym znać. Niestety tu jest pies pogrzebany. Ci co się znają, najczęściej chcą zarobić i stąd naiwni początkujący wyrzucają masę kasy w błoto w zbędne zabawki.

Według mnie, zaczyna się od samochodu w wersji standard ... jeździ się ... jeździ się ... dokłada się to co potrzebne, bazując na własnym doświadczeniu. Samochód ma być sprawny i kierowca musi go lubić.

Czasem popełnia się błędy, u mnie 100% blokada tyłu. W sumie nie użyłem ani razu :oops:

Rumunia - najlepszym samochodem świata jest Dacia, wjedzie wszędzie :mrgreen:

Awatar użytkownika
robert
Administrator
Administrator
Posty: 2970
Rejestracja: poniedziałek, 24 maja 2010, 12:09
Lokalizacja: Warszawa

Re: Coś pięknego...

Postautor: robert » środa, 3 lis 2010, 23:31

wojtus pisze:Rumunia - najlepszym samochodem świata jest Dacia, wjedzie wszędzie :mrgreen:


No i naprawią wszędzie ....
Robert
Brak pasji jest pewnym rodzajem kalectwa
502 43 46 44
Wątek remontowy

Awatar użytkownika
konrad
Przyjaciel
Przyjaciel
Posty: 1453
Rejestracja: wtorek, 22 kwie 2008, 13:18
Lokalizacja: Krk/Lbl

Re: Coś pięknego...

Postautor: konrad » czwartek, 4 lis 2010, 09:41

wojtus pisze:
rlatala pisze:Żeby, znaleźć złoty środek między wyposażeniem auta w wodotryski a ich wykorzystaniem, trzeba się na tym znać. Niestety tu jest pies pogrzebany. Ci co się znają, najczęściej chcą zarobić i stąd naiwni początkujący wyrzucają masę kasy w błoto w zbędne zabawki.

Według mnie, zaczyna się od samochodu w wersji standard ... jeździ się ... jeździ się ... dokłada się to co potrzebne, bazując na własnym doświadczeniu. Samochód ma być sprawny i kierowca musi go lubić.

Czasem popełnia się błędy, u mnie 100% blokada tyłu. W sumie nie użyłem ani razu :oops:


myślę że to najlepsze wyjście, ja jeżdżę seryjną vitarą, kilka imprez w klasie turystycznej zaliczone :wink:
i wiem że nie kręci mnie taplanie po klamki, a raczej jazda po szutrach, leśnych duktach
więc auto seryjne, może lekko podniesione jest zupełnie wystarczające, zwłaszcza że vitara jest dość delikatna
i przy ostrym taplaniu trza dużo serca i kasy wkładać :wink:
była N126e, jest Hobby 430T+ Ford Focus C-max 1.8 + Suzuki Vitara 4x4

gimof
Fanklubowicz
Fanklubowicz
Posty: 480
Rejestracja: piątek, 11 wrz 2009, 20:29
Lokalizacja: Promnice / Poznań
Kontaktowanie:

Re: Coś pięknego...

Postautor: gimof » czwartek, 4 lis 2010, 21:07

Mi to się marzy pojechać - ale jako pilot - w jakiejś przeprawie o brodzeniu po klamki i wyżej. Byle woda i błotko ciepłe było. 8)
RXE 2.0 Automatic. Reno future :D

Awatar użytkownika
konrad
Przyjaciel
Przyjaciel
Posty: 1453
Rejestracja: wtorek, 22 kwie 2008, 13:18
Lokalizacja: Krk/Lbl

Re: Coś pięknego...

Postautor: konrad » piątek, 5 lis 2010, 07:10

gimof pisze:Mi to się marzy pojechać - ale jako pilot - w jakiejś przeprawie o brodzeniu po klamki i wyżej. Byle woda i błotko ciepłe było. 8)


w przeprawowych to pilot ma przegwizdane, jak to mówią cały czas "ciągnie druta" :mrgreen:
czyli gania z liną od wyciągarki :lol:
i tak na prawdę, ma sporo więcej roboty jak kierownik :roll:
była N126e, jest Hobby 430T+ Ford Focus C-max 1.8 + Suzuki Vitara 4x4

szary11
Przyjaciel
Przyjaciel
Posty: 767
Rejestracja: środa, 30 maja 2007, 14:36
Lokalizacja: Białystok

Re: Coś pięknego...

Postautor: szary11 » piątek, 5 lis 2010, 14:42

rlatala pisze:Żeby, znaleźć złoty środek między wyposażeniem auta w wodotryski a ich wykorzystaniem, trzeba się na tym znać. Niestety tu jest pies pogrzebany. Ci co się znają, najczęściej chcą zarobić i stąd naiwni początkujący wyrzucają masę kasy w błoto w zbędne zabawki.



A my, karawaningowcy, nie dajemy się nabić w butelkę??? Ile każdy z nas ma zbędnych gadżetów??? :)

To jest urok danego hobby. Jak coś się kocha kasa przestaje się liczyć (w granicach zdrowego rozsądku i deko poza :wink: ).


8)


Wróć do „Ciekawostki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości