Gallus Krynica Morska, mieszane uczucia
: środa, 20 sie 2014, 23:29
NIE POLECAM - NIE ODRADZAM. Ja wiem raczej na pewno - ja drugi raz tam nie pojadę.
Nie ma działu na forum dla ludzi niezdecydowanych, a więc postaram się uzasadnić dla czego ja już tam nie zawitam...
Po prawie 2 tygodniowym pobycie na kampingu Gallus w Krynicy Morskiej, nie potrafię nijak się do niego odnieść, ani w przewadze na minus, ani tym bardziej na plus, ale minusy dla mnie zrównoważyły się z plusami, a dlaczego zaraz napiszę.
Na samym początku tylko dodam, że opinie mogą być różne, na obraz moich wakacji może przekładać się również to, że spędzaliśmy je z 2 miesięcznym Bąblem, a więc może i to również miało swój wpływ na mój Światopogląd - ogólnie.
Wiem jedno na pewno - po powrocie stamtąd, na nowo odkrywam świat cen, dzisiaj wraz z żoną przeżyłem szok (NAPRAWDĘ) poszedłem do sklepu kupiłem 5 bułek i 2 Frugo i zapłaciłem 6,80zł...
Rozmawiałem zaś z ludźmi na kempingu, którzy podobno przyjeżdżają tam od kilku lat i ich uczucia, były w tym roku również mieszane... Ale po kolei.
Zaczynając od danych adresowych:
Camping nr 71 Dom Wczasowy Gallus, ul. Marynarzy 2, 82-120, Krynica Morska.
tel. 55 247-61-26, 502 281 806.
Uliczka Marynarzy jest wg. mnie naprawdę ciekawym zakątkiem Krynicy, przy samym morzu port kutrów rybackich, mini (bardzo ładne centrum), mozna tam kupić świeżą rybkę, wypić kawę, czy coś zjeść (całkiem smacznie i do zniesienia cenowo).
Zacznę może od +, żeby nie było że malkontent jestem i nic dobrego nie dostrzegam:
- Panie sprzątaczki są obecne chyba przez całą dobę;
- od 22 do 6 teren patrolowany jest przez ochronę, w tych godzinach nie można wyjechać (nawet jeśli ma się uregulowane opłaty za pobyt)
- JEST PAPIER W TOALETACH (krzyczę, bo ja spotkałem się z tym pierwszy raz), trzeba co prawda ocenić, czy będzie się robić małą kupę, czy też dużą, bo papier jest w dużej rolce przy drzwiach, ale JEST!!!;
- toalet bardzo dużo (2 męskie i dwie damskie) około 9 kabin w każdej + po 4 pisuary w męskiej- choć przed długim weekendem i tak robiłem jak w reklamie "oj siusiu, oj siusiu, co za pech"...
- jest sklep (ale o cenach później);
- przyłączy prądowych jest dużo (płaci się ryczałtem), podłącza Pan elektryk.
- jest kilka kranów z wodą;
- zlew fekaliów, bardzo głęboki, (po raz pierwszy się nie ochlapałem), przy nim, od razu usytuowany jest kranik do płukania kaset;
- około 150 metrów od morza. Jest furtka (przez lasek, droga piaszczysta, z wózkiem gehenna, ale nie każdy przecież chodzi z wózkiem lub można iść dalej, ale po twardym);
- bardzo dużo stanowisk z CIEPŁĄ WODĄ do zmywania i oddzielne do obierania ryb;
- kosze na śmieci blisko toalet;
- Panie pilnujące wyjazdu, przy bramie, bardzo miłe i uczynne;
UWAGA nie płaci się za Świnkę Morską, za psa, kota tak, ale niema określenia zwierze domowe;
A teraz niestety - :
Rozpoczynając od startu czyli, telefonów, rezerwacji, płatności i samego terenu:
Kamping podobno zrzeszony jest w PFCC, ale uwaga "członkowie", nie liczcie na nic... on jest rekomendowany, ale to nie oznacza, że macie z tego powodu jakieś ustępstwa, czy przywileje. Jest i już...
Ja pierwszej piany dostałem jeszcze po drodze, kiedy żona próbowała się dodzwonić żeby dowiedzieć się czy są miejsca i gdyby nie to, że byłem tam z kimś umówiony, wcale bym tam nie dotarł...
Telefony odbierane są przez Panie z recepcji, w godzinach pracy recepcji, czyli od 9-12 i 14-19. W tych też godzinach można zapłacić, czy też czegoś się dowiedzieć o ile Panie nie są zajęte akurat czymś innym.
W innych godzinach stoi się pod drzwiami i czeka na otwarcie, a ono następuje zawsze dokładnie co do minuty. Łatwo się więc domyślić co dzieje się po otwarciu, zrobiłem nawet zdjęcie, ale go wywaliłem, bo ludzie się odwrócili jak błysnął flash, a nie chcę jakichś drak, że czyjąś twarz było widać.
Generalnie ogonek zawijał za drzwiami.
Rezerwacje (choć na początku tego nie rozumiałem) NIE SĄ robione, a to (żeby inni się nie zmużdżali) dla tego, że na kampingu panuje wolna amerykanka. Stajesz tam gdzie się wpasujesz... dasz radę między namiot, a dwie sosenki, proszę bardzo - nie ma parceli, nie ma miejsc wyznaczonych, jest to bardzo wygodne dla właścicieli, bowiem nie martwią się o Ciebie zbytnio. I tu uważam ponieważ teren jest naprawdę trudny (góry, doły, skosy, piony, miękki, grząski piach, że jest to nie w porządku), ze względu choćby na bezpieczeństwo ludzi przebywających na kempingu powinno się wykazywać, choć odrobinę zainteresowania, w jaki sposób zabezpieczane są przyczepy np. przed stoczeniem się. Ja wiem, że i tak w razie "W" odpowiada kierowca, ale...
Moja przyczepa np. wisiała, tzn. przód (dyszel) leżał w piachu na ziemi, a tył miał pod łapy podstawione kołki (bo nie sięgały)...
Od razu przypomnę, że byłem już w podobnym terenie (mój opis "Królewskiej Sosny- Mazury), gdzie właściciel zdając sobie sprawę z niebezpieczeństw związanych z terenem, ściągał ZA DARMO przyczepy swoimi terenowymi samochodami.
Ja tutaj zagrzebałem się w piachu tylko dwa razy, przy wjeździe i wyjeździe (choć i tak nie było najgorzej, bo ja poradziłem sobie przy pomocy własnej wyciągarki na dyszlu), ale dla niemieckiego kampera przyjeżdżała straż pożarna, bo żeśmy go całym kempingiem i 3 samochodami, w tym 2 terenowymi nie ruszyli...
W toaletach ciepła woda czasem jest, a czasem jej nie ma. Loteria i to diabli raczą widzieć od czego to zależało.
PŁATNOŚĆ TYLKO GOTÓWKĄ, osobiście uważam, że w dzisiejszych czasach, przy prowadzonym pensjonacie z 3 budynkami, (tym bardziej, że do bankomatu jest około 2,5km) jest to trochę dziwne, a uwaga, jeśli nie zapłacone (nie posiada sie w ręku faktury), nikt nie wypuści Cię samochodem... a więc z kapcia Mości Panowie...
Na terenie sklep, niech każdy oceni czy drogo czy tanio, ja uważam, że za mały krojony chleb i małą paczkę paluszków słonych i 1 lizaka chupa chups - coś około 9 zł to jest chyba drogo...
Opłaty i ceny, ja wiem, że kochajmy się jak bracia, a liczmy się jak... ale taki delikatny niesmak pozostaje płacąc za pobyt ponad 1200zł i nie mając 20 groszy Pani przyjmująca opłatę zmusiła mnie do rozmienienia 5zł kwitując to "wie Pan, pieniądz jest pieniądz..."
W jezdni dziury jak pierun, mój starszy dzieciak wyłożył się i pościerał tylko dwa razy, ale jedna z dziewczynek w podobnym do Jego wieku, z tego co słyszałem nie miała tyle szczęścia, bo ze złamaniem otwartym pojechała do szpitala.
Prysznice płatne 5zł za kilka minut, co przy cenach, które się tam płaci, uważam za delikatnie mówiąc przesadę.
Zlewnia fekaliów tak jak już wspominałem, bardzo mądrze pomyślana bo głęboka, ale niech mi ktoś wytłumaczy, bo tego nie udało mi się pojąć, kto przy jakiejś odrobinie zmysłu planowania robi zlew gówna przy głównym deptaku, prowadzącym od pensjonatów, sklepu i całego kempingu.
W godzinach natężonych przemarszów użytkowanie tego cudu, jest samą przyjemnością i dla opróżniającego i dla przechodzących. Przecież nie ma nic ciekawszego jak zobaczyć co ktoś jadł i ile wysikał.
Ogólnie resumując i to nie tylko moje zdanie, kamping i pensjonaty są prowadzone w sposób, "ma Pan pokój, ale miejsce na samochód musi znaleźć Pan sobie sam, jak nie ma niech Pan zaparkuje w Centrum, to przecież tylko 2km". Znalazł Pan miejsce na przyczepę, to świetnie należy się prawie 100 dziennie, 20zł za kąpiel i 45zł za 5 bułek, wodę, 1 kg kiełbasy, 2 cebule i 3 serki... Nie chce Pan jeść, w Stegnie (28km) jest Biedronka, nikt nie namawia! nikt nie mówił, że trzeba jeść! nikt też nie namawia, żeby Pan tu został! a czy ktoś mówił, że wakacje mają być tanie?!
Jeszcze tylko cytat sloganu z recepcji (postaram się go nie przekręcić), "można płacić za dzień, bo zwroty nie są robione".
Ogólnie ja jako jednego z plusów, z powodu obecności papieru do tyłka na kemping Gallus już raczej nie wrócę, (bo przy tych cenach, kupił bym sobie w hurcie belę, jak do drukarni) i choć trzeba zaznaczyć, że ktoś inny może być tym miejscem oczarowany i chcieć tam się np. rozmnażać.
Ja trochę również żałuję, bo okolica jest naprawdę piękna, a kampingu położonego obok nie udało mi się obejrzeć, bo nas nie wpuszczono, co też swoją drogą chyba trochę dziwne jest...
Jeśli coś mi się jeszcze przypomni dopiszę lub uzupełnię, tym czasem wrzucę kilka zdjęć...
Nie ma działu na forum dla ludzi niezdecydowanych, a więc postaram się uzasadnić dla czego ja już tam nie zawitam...
Po prawie 2 tygodniowym pobycie na kampingu Gallus w Krynicy Morskiej, nie potrafię nijak się do niego odnieść, ani w przewadze na minus, ani tym bardziej na plus, ale minusy dla mnie zrównoważyły się z plusami, a dlaczego zaraz napiszę.
Na samym początku tylko dodam, że opinie mogą być różne, na obraz moich wakacji może przekładać się również to, że spędzaliśmy je z 2 miesięcznym Bąblem, a więc może i to również miało swój wpływ na mój Światopogląd - ogólnie.
Wiem jedno na pewno - po powrocie stamtąd, na nowo odkrywam świat cen, dzisiaj wraz z żoną przeżyłem szok (NAPRAWDĘ) poszedłem do sklepu kupiłem 5 bułek i 2 Frugo i zapłaciłem 6,80zł...
Rozmawiałem zaś z ludźmi na kempingu, którzy podobno przyjeżdżają tam od kilku lat i ich uczucia, były w tym roku również mieszane... Ale po kolei.
Zaczynając od danych adresowych:
Camping nr 71 Dom Wczasowy Gallus, ul. Marynarzy 2, 82-120, Krynica Morska.
tel. 55 247-61-26, 502 281 806.
Uliczka Marynarzy jest wg. mnie naprawdę ciekawym zakątkiem Krynicy, przy samym morzu port kutrów rybackich, mini (bardzo ładne centrum), mozna tam kupić świeżą rybkę, wypić kawę, czy coś zjeść (całkiem smacznie i do zniesienia cenowo).
Zacznę może od +, żeby nie było że malkontent jestem i nic dobrego nie dostrzegam:
- Panie sprzątaczki są obecne chyba przez całą dobę;
- od 22 do 6 teren patrolowany jest przez ochronę, w tych godzinach nie można wyjechać (nawet jeśli ma się uregulowane opłaty za pobyt)
- JEST PAPIER W TOALETACH (krzyczę, bo ja spotkałem się z tym pierwszy raz), trzeba co prawda ocenić, czy będzie się robić małą kupę, czy też dużą, bo papier jest w dużej rolce przy drzwiach, ale JEST!!!;
- toalet bardzo dużo (2 męskie i dwie damskie) około 9 kabin w każdej + po 4 pisuary w męskiej- choć przed długim weekendem i tak robiłem jak w reklamie "oj siusiu, oj siusiu, co za pech"...
- jest sklep (ale o cenach później);
- przyłączy prądowych jest dużo (płaci się ryczałtem), podłącza Pan elektryk.
- jest kilka kranów z wodą;
- zlew fekaliów, bardzo głęboki, (po raz pierwszy się nie ochlapałem), przy nim, od razu usytuowany jest kranik do płukania kaset;
- około 150 metrów od morza. Jest furtka (przez lasek, droga piaszczysta, z wózkiem gehenna, ale nie każdy przecież chodzi z wózkiem lub można iść dalej, ale po twardym);
- bardzo dużo stanowisk z CIEPŁĄ WODĄ do zmywania i oddzielne do obierania ryb;
- kosze na śmieci blisko toalet;
- Panie pilnujące wyjazdu, przy bramie, bardzo miłe i uczynne;
UWAGA nie płaci się za Świnkę Morską, za psa, kota tak, ale niema określenia zwierze domowe;
A teraz niestety - :
Rozpoczynając od startu czyli, telefonów, rezerwacji, płatności i samego terenu:
Kamping podobno zrzeszony jest w PFCC, ale uwaga "członkowie", nie liczcie na nic... on jest rekomendowany, ale to nie oznacza, że macie z tego powodu jakieś ustępstwa, czy przywileje. Jest i już...
Ja pierwszej piany dostałem jeszcze po drodze, kiedy żona próbowała się dodzwonić żeby dowiedzieć się czy są miejsca i gdyby nie to, że byłem tam z kimś umówiony, wcale bym tam nie dotarł...
Telefony odbierane są przez Panie z recepcji, w godzinach pracy recepcji, czyli od 9-12 i 14-19. W tych też godzinach można zapłacić, czy też czegoś się dowiedzieć o ile Panie nie są zajęte akurat czymś innym.
W innych godzinach stoi się pod drzwiami i czeka na otwarcie, a ono następuje zawsze dokładnie co do minuty. Łatwo się więc domyślić co dzieje się po otwarciu, zrobiłem nawet zdjęcie, ale go wywaliłem, bo ludzie się odwrócili jak błysnął flash, a nie chcę jakichś drak, że czyjąś twarz było widać.
Generalnie ogonek zawijał za drzwiami.
Rezerwacje (choć na początku tego nie rozumiałem) NIE SĄ robione, a to (żeby inni się nie zmużdżali) dla tego, że na kampingu panuje wolna amerykanka. Stajesz tam gdzie się wpasujesz... dasz radę między namiot, a dwie sosenki, proszę bardzo - nie ma parceli, nie ma miejsc wyznaczonych, jest to bardzo wygodne dla właścicieli, bowiem nie martwią się o Ciebie zbytnio. I tu uważam ponieważ teren jest naprawdę trudny (góry, doły, skosy, piony, miękki, grząski piach, że jest to nie w porządku), ze względu choćby na bezpieczeństwo ludzi przebywających na kempingu powinno się wykazywać, choć odrobinę zainteresowania, w jaki sposób zabezpieczane są przyczepy np. przed stoczeniem się. Ja wiem, że i tak w razie "W" odpowiada kierowca, ale...
Moja przyczepa np. wisiała, tzn. przód (dyszel) leżał w piachu na ziemi, a tył miał pod łapy podstawione kołki (bo nie sięgały)...
Od razu przypomnę, że byłem już w podobnym terenie (mój opis "Królewskiej Sosny- Mazury), gdzie właściciel zdając sobie sprawę z niebezpieczeństw związanych z terenem, ściągał ZA DARMO przyczepy swoimi terenowymi samochodami.
Ja tutaj zagrzebałem się w piachu tylko dwa razy, przy wjeździe i wyjeździe (choć i tak nie było najgorzej, bo ja poradziłem sobie przy pomocy własnej wyciągarki na dyszlu), ale dla niemieckiego kampera przyjeżdżała straż pożarna, bo żeśmy go całym kempingiem i 3 samochodami, w tym 2 terenowymi nie ruszyli...
W toaletach ciepła woda czasem jest, a czasem jej nie ma. Loteria i to diabli raczą widzieć od czego to zależało.
PŁATNOŚĆ TYLKO GOTÓWKĄ, osobiście uważam, że w dzisiejszych czasach, przy prowadzonym pensjonacie z 3 budynkami, (tym bardziej, że do bankomatu jest około 2,5km) jest to trochę dziwne, a uwaga, jeśli nie zapłacone (nie posiada sie w ręku faktury), nikt nie wypuści Cię samochodem... a więc z kapcia Mości Panowie...
Na terenie sklep, niech każdy oceni czy drogo czy tanio, ja uważam, że za mały krojony chleb i małą paczkę paluszków słonych i 1 lizaka chupa chups - coś około 9 zł to jest chyba drogo...
Opłaty i ceny, ja wiem, że kochajmy się jak bracia, a liczmy się jak... ale taki delikatny niesmak pozostaje płacąc za pobyt ponad 1200zł i nie mając 20 groszy Pani przyjmująca opłatę zmusiła mnie do rozmienienia 5zł kwitując to "wie Pan, pieniądz jest pieniądz..."
W jezdni dziury jak pierun, mój starszy dzieciak wyłożył się i pościerał tylko dwa razy, ale jedna z dziewczynek w podobnym do Jego wieku, z tego co słyszałem nie miała tyle szczęścia, bo ze złamaniem otwartym pojechała do szpitala.
Prysznice płatne 5zł za kilka minut, co przy cenach, które się tam płaci, uważam za delikatnie mówiąc przesadę.
Zlewnia fekaliów tak jak już wspominałem, bardzo mądrze pomyślana bo głęboka, ale niech mi ktoś wytłumaczy, bo tego nie udało mi się pojąć, kto przy jakiejś odrobinie zmysłu planowania robi zlew gówna przy głównym deptaku, prowadzącym od pensjonatów, sklepu i całego kempingu.
W godzinach natężonych przemarszów użytkowanie tego cudu, jest samą przyjemnością i dla opróżniającego i dla przechodzących. Przecież nie ma nic ciekawszego jak zobaczyć co ktoś jadł i ile wysikał.
Ogólnie resumując i to nie tylko moje zdanie, kamping i pensjonaty są prowadzone w sposób, "ma Pan pokój, ale miejsce na samochód musi znaleźć Pan sobie sam, jak nie ma niech Pan zaparkuje w Centrum, to przecież tylko 2km". Znalazł Pan miejsce na przyczepę, to świetnie należy się prawie 100 dziennie, 20zł za kąpiel i 45zł za 5 bułek, wodę, 1 kg kiełbasy, 2 cebule i 3 serki... Nie chce Pan jeść, w Stegnie (28km) jest Biedronka, nikt nie namawia! nikt nie mówił, że trzeba jeść! nikt też nie namawia, żeby Pan tu został! a czy ktoś mówił, że wakacje mają być tanie?!
Jeszcze tylko cytat sloganu z recepcji (postaram się go nie przekręcić), "można płacić za dzień, bo zwroty nie są robione".
Ogólnie ja jako jednego z plusów, z powodu obecności papieru do tyłka na kemping Gallus już raczej nie wrócę, (bo przy tych cenach, kupił bym sobie w hurcie belę, jak do drukarni) i choć trzeba zaznaczyć, że ktoś inny może być tym miejscem oczarowany i chcieć tam się np. rozmnażać.
Ja trochę również żałuję, bo okolica jest naprawdę piękna, a kampingu położonego obok nie udało mi się obejrzeć, bo nas nie wpuszczono, co też swoją drogą chyba trochę dziwne jest...
Jeśli coś mi się jeszcze przypomni dopiszę lub uzupełnię, tym czasem wrzucę kilka zdjęć...