Czechy, Południowe Morawy, Strachotin, autocamp Free Star
: piątek, 12 wrz 2014, 15:32
Camp mały, kameralny, sanitariaty O.K. mimo, że są w barakach z płyty. Prysznice na czas, ale za 20 Kč, więc nie ma dramatu. Na terenie mały plac zabaw, mały basen i bar. Niestety, przeważnie mają full w sezonie, więc jest ciasno i to bardzo. Drzew za wiele nie ma, tylko wysokie żywopłoty, więc i cienia nie ma.
Camping jest położony nad ogromnymi zalewami Nowe Mlyny. Nie da się w nich kąpać, ale można pożeglować. Okolice przepiękne, historyczne miejsca, zamki, górki, muzea, winnice...
Obsługa sympatyczna, życzliwa, mówi po czesku i trochę po angielsku, ale czeski, to przyjazny dla nas język
Jakoś tanio, to specjalnie nie było, ale tam parę km na południe już jest austriacka granica. Cen dokładnie nie pamiętam, bo byliśmy rok temu, ale wydaje mi się, że w 80 zł zmieściliśmy się (niewiadka, przedsionek, auto, 2 os. dorosłe + 5-cio latek, bez prądu).
No i najlepsza atrakcja na koniec.
Właściciele campu są również właścicielami winnicy i serwują własne wina beczkowe (sudowe wina). Można zamówić u nich dla zorganizowanych grup degustację różnych win oraz wykład dot. uprawy, winifikacji, kultury spożywania win.
Morawy, to hektary winnic aż po horyzont. Wina beczkowe w każdej knajpce. Czasem przed domem można zobaczyć taki obrazek: altanka porośnięta winem, stolik nakryty obrusem, na tacy kieliszki odwrócone do góry nóżką i czeka to sobie na klienta, smakosza win - wystarczy zapukać, żeby napić się wina i pogawędzić z gospodarzem. Gdyby nie dzieć, to pewnie byśmy odwiedzili paru gospodarzy przy okazji spacerów
Camping jest położony nad ogromnymi zalewami Nowe Mlyny. Nie da się w nich kąpać, ale można pożeglować. Okolice przepiękne, historyczne miejsca, zamki, górki, muzea, winnice...
Obsługa sympatyczna, życzliwa, mówi po czesku i trochę po angielsku, ale czeski, to przyjazny dla nas język
Jakoś tanio, to specjalnie nie było, ale tam parę km na południe już jest austriacka granica. Cen dokładnie nie pamiętam, bo byliśmy rok temu, ale wydaje mi się, że w 80 zł zmieściliśmy się (niewiadka, przedsionek, auto, 2 os. dorosłe + 5-cio latek, bez prądu).
No i najlepsza atrakcja na koniec.
Właściciele campu są również właścicielami winnicy i serwują własne wina beczkowe (sudowe wina). Można zamówić u nich dla zorganizowanych grup degustację różnych win oraz wykład dot. uprawy, winifikacji, kultury spożywania win.
Morawy, to hektary winnic aż po horyzont. Wina beczkowe w każdej knajpce. Czasem przed domem można zobaczyć taki obrazek: altanka porośnięta winem, stolik nakryty obrusem, na tacy kieliszki odwrócone do góry nóżką i czeka to sobie na klienta, smakosza win - wystarczy zapukać, żeby napić się wina i pogawędzić z gospodarzem. Gdyby nie dzieć, to pewnie byśmy odwiedzili paru gospodarzy przy okazji spacerów