Drednot pisze:Wydaje mi się że kolegom którzy podważają "bezpieczność" Trumy chodziło właśnie o to - że nie jest ona bezwzględnie bezpieczna
Wiem o co chodziło ale nie ma urządzeń całkowicie bezpiecznych. Czy wśród tych którzy na siłę szukają problemu, zna ktoś takie? Zabić może nas wszystko, nie tylko sprzęty, maszyny, urządzenia ale też całkiem losowe zdarzenia. Podobno rocznie na świecie iluś tam ludzi ginie od uderzeń małych meteorytów a ja osobiście znam przypadek gdzie gość (lekarz) śmiertelnie zakrztusił się landrynkiem...
Dajmy więc spokój ogólnikowym stwierdzeniom, że coś może być niebezpieczne bo czepialski zawsze się czegoś czepi a to jest dyskusja bez sensu. To jest właśnie masło maślane Ja uważam podobnie jak Tomek, że lepiej...
reflexes pisze:Nie popadajmy w paranoję, bo wrócimy do czasów gdy z dzidą i jajkami przykrytymi liściem rabarbaru lataliśmy po drzewach .
A wracając do spraw technicznych, dla tych przestraszonych którzy boją się Trumy i prześladuje ich wizja zaczadzenia się w przyczepie, mam pewną prawdziwą historyjkę Proszę przeczytać ze zrozumieniem, nie tak jak niektórzy czytali historię Naal'a
Jedna z naszych fanklubowych ekip (kto to był niech pozostanie tajemnicą) ma zamontowany w swojej przyczepie owy piec, uważany przez niektórych za niebezpieczny. Po zakupie budki nie zrobiono żadnego przeglądu Trumy bo na oko była sprawna, odpalała, grzała, itd. Załoga odbyła kilka wyjazdów z przyczepą podczas których piec regularnie pracował.
Wszystko było w porządku aż do pewnego wyjazdu podczas którego aura była dość wietrzna a płomień Trumy (piec z wylotem dachowym) nadspodziewanie często gasł. Było to dziwne bo w tym samym czasie w innych budkach nic takiego się nie działo, piece pracowały normalnie. Zostałem zaproszony do tej przyczepy żeby zobaczyć co jest grane. Po zdjęciu obudowy pieca okazało się, że... brakuje szkiełka, okienka do podglądania płomienia Co więcej, nie było po nim żadnego śladu, nawet blaszki mocującej i wkrętów. Ktoś kiedyś z premedytacją to zdemontował, pewnie okienko było potrzebne do innej Trumy, nie ważne. Ważne było to, że w korpusie pieca zionęła dziura która podczas wietrznej pogody powodowała zaburzenia w pracy palnika i jego gaśnięcie. Włos mi się na tyłku zjeżył bo wiedziałem, że ludzie wielokrotnie spali w tej przyczepie (bez czujnika czadu) będąc nieświadomymi ryzyka, potencjalnego niebezpieczeństwa.
Bez okienka piec stracił swoją podstawową cechę - zamkniętą komorę spalania. Co więcej, nie była to symboliczna nieszczelność jaka może powstać np. gdy założymy stary o-ring ale było to dziursko dość spore. Nic jednak złego się nie stało i pewnie gdyby nie wietrzna pogoda podczas tego wyjazdu, usterka pozostałaby niezauważona, przynajmniej jeszcze przez jakiś czas.
Dlaczego nic się stało, nie doszło do tragedii? Ponieważ komin zapewniał stały ciąg, odprowadzenie spalin. Nieszczęście miałoby miejsce gdyby z jakichś względów kominek na dachu został zatkany. W tym wypadku piec prawdopodobnie nie zachowałby się jak sprawne urządzenie tego typu, nie zgasłby lecz płomień paliłby się dalej a spaliny uchodziłyby do wnętrza przyczepy...
Analizując to co zobaczyłem i jak to działało, doszedłem do ryzykownego wniosku, że nie tylko bez tego okienka ale nawet gdyby usunąć o-ring łączący rurę spalinową z korpusem pieca, Truma prawdopodobnie też by pracowała bo ciąg długiego komina wystarczyłby pomimo nieszczelności. To było tylko takie moje gdybanie.
Po tej przygodzie wiem, że Truma wcale nie jest taka niebezpieczna jak ją niektórzy malują a wręcz odwrotnie, jest to bardzo bezpieczny sprzęt, nawet w sytuacji rozszczelnienia lecz wtedy warunkiem jest drożne odprowadzenie spalin. Jeśli układ jest szczelny to tak jak wcześniej pisałem, nawet zatkanie komina nie niesie za sobą ryzyka. Najważniejsze to dbać o piec i regularnie sprawdzać działanie zabezpieczeń, połączeń doprowadzenia gazu, wydechu spalin, itd. Do tego obowiązkowo czujnik czadu. A po zakupie używanej przyczepy bezwzględnie i dokładnie sprawdzić WSZYSTKO żeby uniknąć opisanej niespodzianki.
Nie bójmy się zatem na zapas