Tarapukuara pisze:Ładowanie akumulatorów w PRL-owskich akumulatorniach odbywało się ustalonym prądem (dziesięciogodzinnym) w całym czasie procesu. Nie dało się tam wejść pod koniec bo powietrze ciuchy przepalało;).
W regulatorach solarnych odbywa się w czterech etapach z naciskiem na maksymalne ograniczenie/wyeliminowanie gazowania, co skutkuje też wydłużeniem żywotności baterii.
W mojej przyczepce rozruchowy akumulator kwasowy zamocowany jest w łóżku i zapewniam, że nie gazuje w ogóle.
P.S.
A co to ten facebook?! Wszędzie go pełno a mnie do niczego nie potrzebny;)
Akurat z takimi sprawami jestem na bieżąco, bo syn pracował w takiej firmie i pisał oprogramowania pod systemy tych wynalazków
Wracając jednak do akumulatorów hmm podczas ładowania akumulatora kwasowego wytwarza się wodór i pisze w instrukcji. żeby ładowanie akumulatora przeprowadzać w dobrze wentylowanych pomieszczeniach. Ja w mercedesie mam akumulator kwasowy pod siedzeniem ale akumulator jest bezobsługowy z odpowietrzeniem na zewnątrz pojazdu. Wszystkie akumulatory kwasowe wydzielają całość wydzielanych gazów do atmosfery podczas ładowania. Normalna sprawa i to bez specjalnej wiedzy. Fizyki nie oszukasz.
Wodór powstaje przy ładowaniu i tyle w temacie a mówi o tym każda instrukcja obsługi akumulatorów kwasowych.
Nie mówię o tym by się produkować ale żeby uświadomić pewne zagrożenia. Jak jedziemy na trzy dni to pewnie nic nam nie będzie.
Znam kolegów wędkarzy co siedzą w przyczepach po kilka miesięcy w roku i tu bym miał obawy.
Ja staram się eliminować każde zagrożenie. Jak się ma taki akumulator zająć ogniem, to nie tam gdzie śpię a gazować może nawet jak huta katowice byle nie u mnie w budce
Stachu a jak myślisz dlaczego jestem łysy
lekarz powiedział śpij pan dalej z akumulatorem, to będziesz pan nie dość, że łysy to jeszcze świecił hehehe