Oj zwolnił ten nasz remont  

 Piątek upłynał pod znakiem oklejania tego, co jeszcze zostałó do oklejenia. Nienawidzę tego  

  W sobotę położyliśmy podkład pod lakier, ale niestety nie wyszło tak jak chcieliśmy 

 Pogoda też nie była naszym sprzymierzeńcem, słońce, upał, farba schła pod wałkiem ...  Po konsultacji z fachowcami nie pozostało nam nic innego jak zeszlifować całość ze szczególnym uwzględnieniem fragmentów z brzydką skórką pomarańczową  

 . Największym minusem jest fakt, że wszystko robię ręcznie, bez elektronarzędzi typu szlifierka oscylacyjna  

 , no i sama, bo mąż w robocie. Potem ściąganie taśm do oklejania ( bo nie mogą być dłużej niż trzy dni, potem nie da się ich ściągnąć) , dzisiaj mycie skorupki z pyłu po szlifowaniu i oklejanie od nowa  

 , jutro z samego rana maluję  

 . Mam nadzieję, że pogoda będzie lepsza i nowe wałki lepiej się sprawdzą. Trzymajcie kciuki, chociaż już wiem, że znowu czeka mnie szlifowanie papierem wodnym  
 Za to na pocieszenie dostałam w prezencie wykładzinę do wyklejenia wnętrza,  szarą, powystawową, w poniedziałek dojdzie kolejna partia i MUSZĘ  zacząć robić środek. Wyjazd coraz bliżej, a najgorsza jest gonitwa z pracy do pracy i w międzyczasie remont i treningi z psami   

 .